Jazda przez meke
Jazda przez meke


Im cieplej, tym większy mamy wysyp dziur na drogach. Płytkie, głębokie, małe, duże, wąskie, szerokie – do koloru, do wyboru. Chociaż jednak wiosna praktycznie stoi u progu, włodarze miast, służby drogowe i administratorzy szos wciąż nie mogą obudzić się, by zacząć skutecznie działać. Stan większości dróg w regionie woła o pomstę do nieba, bo jest na nich dziura na dziurze. W dodatku ostatnie roztopy pokazały ogrom drogowej fuszerki. Wszystko, co doraźnie łatano kilka tygodni bądź miesięcy temu, dzisiaj znowu nadaje się jedynie do poprawki. To typowy przykład marnowania i tak niewielkich pieniędzy. Dlaczego polskie drogi są najbardziej dziurawe w Europie?Do 1991 roku w Polsce dla ciężkich samochodów obowiązywała norma obciążenia na oś wynosząca 80-100 kilonewtonów. Kiedy przepisy stały się unijne, norma wzrosła do 115 kilonewtonów na oś, ale wymogi dla transportu ciężkiego, głównie tirów, spełnia u nas zaledwie 8 proc. dróg. Dziury w drogach to również rezultat braku transportów wiązanych. Jadące np. ze Śląska na Wybrzeże wyładowane towarem tiry można by załadować na platformy kolejowe, więc dotarłyby na miejsce przeznaczenia, nie obciążając dróg. Niejednokrotnie z uśmiechem wspomina się to, że w poprzednim ustroju drogi czy mosty oddawano do użytku albo 1 maja, albo 22 lipca. Dzisiaj przecinanie wstęgi odbywa się bądź 11 listopada, bądź przed świętami w okresie zimowym.Tymczasem akurat to w PRL-u mieli rację, bo drogi należy budować lub naprawiać wtedy, gdy jest ciepło. Fachowcy mówią wprost, że aby móc właściwie obejść się z wielką dziurą w drodze, trzeba wyciąć asfalt, oczyścić go i osuszyć. W żadnym razie nie należy zalewać dziury w asfalcie, w którym jeszcze jest woda, a teraz to powszechna praktyka. – Niestety to, co oczywiste dla drogowców i mostowców, nie jest już takie oczywiste dla decydentów – twierdzą ludzie zajmujący się budową szos.
Tekst i zdjęcie: (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz