Najpierw pytaja
Najpierw pytaja


Red.: – Czy po zmianie cen ruch w aptece jest większy, czy wręcz przeciwnie?– Nie zauważyliśmy żadnych zmian. W sprzedaży leków praktycznie nic się nie zmieniło. Ruch w naszej aptece zwiększa się, gdy wypłacane są renty i emerytury. Czasem starsze osoby dowiadując się o cenie leków, odchodzą mówiąc, że wrócą, gdy dostaną pieniądze. Jeśli chodzi o rodzaje sprzedawanych leków, to mamy też do czynienia ze zjawiskiem sezonowości. W okresie letnim sprzedajemy dużo leków uczuleniowych i antyalergicznych, jesienią i zimą największą popularnością cieszą się leki antygrypowe.Lekarze przepisują na ogół leki tańsze.– Czy zdarzają się przypadki, że pacjenci rezygnują z przepisanych przez lekarza medykamentów?– Bardzo często przed dokonaniem zakupów w aptece pada pytanie, co ile kosztuje. Przypadki rezygnacji z leków oczywiście się zdarzają. Bywa, że ktoś rezygnuje z wykupienia antybiotyku i kupuje tylko lek ochronny, np. rutinoscorbin. Niestety nikt nie prowadzi statystyk, ilu starszych ludzi z niskimi rentami czy emeryturami umiera z tego powodu, że nie kupuje i nie zażywa leków, które zapisał im lekarz. Przypuszczam, że takie statystyki byłyby wstrząsające. Leki np. na nadciśnienie czy inne choroby kardiologiczne i w ogóle leki ratujące życie powinny być bardzo tanie, a najlepiej bezpłatne.– Czy obserwuje pan przypadki popularności np. jednego konkretnego leku?– Nie zauważyłem, by w ostatnim czasie jakiś lek był szczególnie popularny, co mogłoby świadczyć o skutecznym lobbingu jakiegoś farmaceutycznego koncernu. Większym problemem jest stosowanie przez niektóre apteki cen dumpingowych. Takie bardzo tanie leki schodzą w dużych ilościach, bo ludzie chodzą po lekarzach i zbierają recepty. W konsekwencji Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje znacznie większe kwoty na ich refundację niż w sytuacji, gdyby to były normalne, rynkowe ceny. Zanotował: WACŁAW TROSZKA, zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz