Fikcyjne prawo wlasnosci
Fikcyjne prawo wlasnosci


Przy ulicy Kolejowej działa spółka Komunalnik, która zajmuje się m.in. oczyszczaniem miasta. Na drodze nie ma jednak asfaltu, a pod nią biegnie kilka rurociągów, w tym stara i nowa kanalizacja. Po tym wszystkim jeżdżą kilkutonowe auta, niszcząc miękką nawierzchnię. Latem wzbijają tumany kurzu, zaś podczas opadów zamieniają ulicę w grzęzawisko. Mieszkańcy podkreślają, że sami remontują drogę, choć w większości grunt należy do PKP. Twierdzą, że auta Komunalnika mogłyby śmiało kursować inną trasą, pod wiaduktem. Niestety zdaniem drogowców budowla jest zbyt niska, liczy bowiem zaledwie trzy metry. Mieszkańcy w odpowiedzi sami wymierzyli jej wysokość. Wyszło im, że od jezdni do betonowego pułapu jest trzy i pół metra. Kto ma rację?Ani groszaLudzi bulwersuje to, że ulica częściowo biegnie przez tereny prywatne, ale nie mogą zakazać kursowania śmieciarkom. Jan Hojka pamięta, że Kolejowa powstała w czasach PRL-u, kiedy nikt nie przejmował się prawem własności. – Dawno temu była to droga dojazdowa do pola – tłumaczy starszy pan. Jak dodaje, państwo samowolnie wytyczyło ulicę, której nadano nazwę Kolejowa, bo biegnie nieopodal torów, a ludzie nie dostali za ziemię złamanego grosza. Teraz już nie chodzi im o pieniądze, ale o spokojne życie. Najgorsze, że do tej pory nie uregulowano stanu prawnego drogi. Dlatego, zdaniem mieszkańców, śmieciarki jeżdżą Kolejową nielegalnie. Na domiar tego kilka lat temu działalność zaczął tu wspomniany Komunalnik. Ryszard Kożuch, Maria Marcol, Irena Kempny i Grzegorz Hojka mówią zgodnie, że od tamtej pory nie mogą nawet wyjść do ogrodu, by posiedzieć przy grillu.– Miasto zgotowało nam piekło – twierdzą. Pytają, dlaczego magistrat zgodził się na lokalizację tak uciążliwego zakładu w sąsiedztwie domów mieszkalnych. Od domu Marii Marcol do Komunalnika są trzy, cztery metry. Starsza pani z okna na piętrze widzi cały plac spółki, gdzie leżą sterty śmieci. Gospodyni żali się, że jak przyjeżdżają śmieciarki, to zaczyna tak śmierdzieć, że nie można otworzyć okna. – Na odpadach żeruje mnóstwo ogromnych much, które wpadają do mieszkania i uprzykrzają nam życie – skarży się kobieta, która nie wychodzi z domu przez cały ranek, dopóki śmieciarki nie wyjadą w teren. Twierdzi, że na skutek drgań pękają ściany. Na dowód pokazuje w dopiero co wyremontowanej łazience rysy na kafelkach.Gdyby dom miał kołaLudzie skarżą się także na przykry dym wydobywający się z komina zakładu. Zastanawiają się, co Komunalnik spala w piecu. Irena Kempny kwituje krótko, że gdyby jej dom miał koła, uciekłaby z nim jak najdalej od Kolejowej. Mieszkańcy skarżą się, że od 10 lat bezskutecznie zabiegają o wylanie drogi asfaltem. Pod koniec maja tego roku wysłali do dyrekcji Zakładu Linii Kolejowych w Gliwicach pismo z żądaniem wprowadzenia tu zakazu ruchu dla śmieciarek. Pismo sygnowało prawie 40 osób. Olga Majkowska, rzeczniczka jastrzębskiego magistratu, przyznaje, że sprawa jest trudna, bo ulica Kolejowa nie jest własnością miasta. Droga biegnie przez grunty skarbu państwa i częściowo tereny prywatne, a zarządza nią PKP.– Miasto stara się po pierwsze o zgodę na remont drogi, po drugie o przejęcie gruntów – informuje rzeczniczka. Dodaje, że ruchu nie można puścić inną drogą, bo jeden wiadukt jest zbyt niski, a drugi ma za małą nośność. Jeśli natomiast mieszkańcy mają zastrzeżenia do składu dymu wydobywającego się z komina Komunalnika, powinni zawiadomić o tym magistracki wydział ochrony środowiska i rolnictwa, policję lub straż miejską.
Tekst i zdjęcia: IRENEUSZ STAJER

Komentarze

Dodaj komentarz