Naduzywal i wylecial
Naduzywal i wylecial


Jak mówi sekretarz miasta Tomasz Kaliciak, prezydent dowiedział się o wszystkim tzw. drogą wewnętrzną. Okazało się, że już kilka miesięcy temu pani skarbnik wstrzymała komendantowi udzielanie zaliczek na bieżące wydatki, bo były problemy z ich rozliczeniem. Szymon Cz. zaczął wtedy wysyłać po pieniądze podwładnych. Po pewnym czasie poszedł na zwolnienie lekarskie. – Kiedy pani skarbnik zakomunikowała jednemu z funkcjonariuszy, że potrąci mu z pensji 2,5 tys. zł z tytułu nierozliczonej zaliczki, ten przybiegł do mnie. Tłumaczył, że ma rodzinę na utrzymaniu. Powiedział, o co chodziło z zaliczkami. Wstrzymałem więc potrącenie, ale zarządziłem kontrolę i po nitce doszliśmy do kłębka – mówi prezydent.Fikcyjne zakupyKomendant przebywał wciąż na L4. Kontrola prześledziła dokumenty finansowe straży miejskiej do kilku lat wstecz. Okazało się, że nieprawidłowości przy rozliczaniu zaliczek sięgały 2004 roku. Dotyczyły m.in. brania pieniędzy na uzupełnienie umundurowania strażników, choć ubrania nie trafiły na komendę, czy na zakup mebli, których też nie znaleziono. Prezydent mówi, że sprawa wiązała się z rozmowami ze służbowych komórek. Komendant korzystał przynajmniej z trzech aparatów, a kwota rachunków przekroczyła 6 tysięcy zł. Kontrolerka doszła do wniosku, że komendant rozmawiał ze służbowych telefonów w celach prywatnych. 30 października Szymon Cz. dostał raport z kontroli. Trzy dni później stawił się u prezydenta.– Nie miałem rozterek przy podpisywaniu dyscyplinarki. To stanowisko zaufania społecznego, jest nie do pomyślenia, by zajmująca je osoba miała na sumieniu takie występki. Zresztą komendant przyznał mi się, że nie ma nic na swoją obronę i przeprosił za całą tę sytuację oraz zawiedzione zaufanie – mówi Jan Osuchowski. Sam na początku kadencji przyjmował pochodzącego z Jastrzębia Szymona Cz., bo stracił zaufanie do poprzedniego komendanta Krystiana S. Na odchodnym przyszło mu zwolnić jego następcę z podobnego powodu. Zobowiązał go też pisemnie do ustosunkowania się do zarzutów w ciągu tygodnia. Od tych wyjaśnień uzależniał dalsze kroki, czyli głównie decyzję o powiadomieniu prokuratury.Przyznał sięZwolniony komendant dostarczył pismo w czwartek. Przyznał się do niewłaściwego wykorzystania 10 tys. zł. Wcale jednak nie ustosunkował się do niektórych zarzutów, w tym nadużywania telefonów służbowych, więc prezydent zawiadomił prokuraturę. Jak mówi, chodzi o publiczne pieniądze, a nie chce na koniec kadencji być posądzonym o brak woli wyjaśnienia sprawy. Tomasz Kaliciak przypomina, że wciąż toczy się postępowanie wewnętrzne. Być może na jaw wyjdą kolejne nieprawidłowości, bo dokumenty finansowe parafował nie tylko komendant. Obowiązki szefa straży miejskiej przejął dotychczasowy zastępca. W piątek prezydent wydał zarządzenie o ogłoszeniu konkursu na nowego komendanta.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNER
Podpis:Raciborscy strażnicy nie mają szczęścia do komendanta

Komentarze

Dodaj komentarz