Stresy z piwem
Stresy z piwem


– A kto zrekompensuje mi stracone nerwy? W razie utraty koncesji musiałabym zamknąć lokal i zwolnić dwóch pracowników – odpowiada Genowefa Cwalina. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości stanowi, że przedsiębiorca ma zapłacić za zezwolenie na wyszynk albo od razu, na początku danego roku, albo w trzech równych ratach: do 31 stycznia, 31 maja i 30 września. Niedotrzymanie terminu skutkuje wygaśnięciem koncesji. Ponieważ teraz 30 września wypadł w sobotę, magistrat po konsultacji z radcami prawnymi zdecydował przyjmować opłaty również w poniedziałek, 2 października. Genowefa Cwalina wysłała przelew w poniedziałek z rana. Dostała potwierdzenie, że pieniądze tego samego dnia znalazły się na koncie urzędu.– Sądziłam, że wszystko jest w porządku, zwłaszcza że osoby, które tego dnia uiszczały opłatę w kasie, dostały takie zapewnienie – mówi Genowefa Cwalina. Wkrótce otrzymała zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie cofnięcia jej koncesji z powodu niedotrzymania terminów. Pismo miało datę 20 października, a dostarczył je posłaniec z magistratu, który zjawił się 26 października około godz. 14. Akurat był to czwartek, a w te dni urząd jest czynny do 18, więc właścicielka baru postanowiła nie czekać z interwencją. Kiedy dotarła do magistratu, było ok. godz. 16. – Nie zastałam jednak ani prezydenta, ani jego zastępców, ani nawet radców prawnych, a było jeszcze sporo czasu do zamknięcia urzędu – zaznacza.Trafiła do naczelnika, który z upoważnienia prezydenta wysłał postanowienie. Obiecał wszystko sprawdzić, a przed godz. 18 zadzwonił do właścicielki baru z wiadomością o umorzeniu postępowania. Genowefa Cwalina mówi, że na szczęście skończyło się na strachu, ale przeżyła ogromny stres. W razie utraty koncesji musiałaby zamknąć bar, a o ponowne zezwolenie na sprzedaż alkoholu mogłaby ubiegać się dopiero po pół roku. Zastanawia tu jedno. Urzędnik, umarzając postępowanie, przyznał rację kobiecie twierdzącej, że wnosząc opłatę w przedłużonym terminie, postąpiła prawidłowo. To po co wszczynał to postępowanie? Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu, odpowiada, że wynikało to z administracyjnych procedur, na które urząd nie ma wpływu.Takie prawo ustanowili parlamentarzyści. – Przecież nie chcemy utrudniać nikomu prowadzenia działalności gospodarczej ani robić na złość. Jaki mielibyśmy w tym interes? Faktem jest, że opłatę wniesiono po czasie. Ta pani sama to przyznała. Konsultując z prawnikami możliwość przyjmowania pieniędzy w wydłużonym okresie, poszliśmy na rękę przedsiębiorcom, bo było więcej takich przypadków. Słyszałem, że w innych miastach koncesję odbierano od razu. Niemniej trzeba było wszcząć postępowanie, wszystko sprawdzić i umorzyć. Podobne kroki podejmuje policja, kiedy przyjmuje jakieś zgłoszenie. Jeśli stwierdzi, że nie doszło do nieprawidłowości, to odstępuje od śledztwa. Tu zadziałał ten sam mechanizm – tłumaczy Krzysztof Jaroch.Genowefa Cwalina jest zdziwiona bezdusznym egzekwowaniem przepisów. Jak każdy przedsiębiorca płaci należności do ZUS-u i urzędu skarbowego. Jeśli przekroczy termin o dzień czy dwa, to ewentualnie naliczą jej tylko odsetki karne albo przyślą upomnienie. Tu od razu przyszło pismo o wszczęciu postępowania. – Ustawa nie przewiduje wysyłania żadnych zawiadomień czy ponagleń. Wymienia sposoby zapłaty za koncesję i skutki niedotrzymania tych warunków. Gdyby ta pani przestrzegała przepisów, co powinno leżeć w jej interesie, obyłoby się bez zamieszania – mówi Krzysztof Jaroch. Ciekawe, co by było, gdyby właścicielka Cowboya nie wszczęła alarmu? Czy utraciłaby koncesję mimo wniesienia opłaty?
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNERPodpisUrzędnicy nie powinni być tacy bezduszni – uważa Genowefa Cwalina
1

Komentarze

  • boczek sie ma 23 sierpnia 2011 05:35i baba sie tlumaczy...ze leje siki do szklanek,a powinna zadbac o swoja gruba dupe i malzonka alkoholika co dyma w kola spoconym powietrzem

Dodaj komentarz