Lekcja historii zbawienia
Lekcja historii zbawienia


– Wymowa adwentu zmieniała się na przestrzeni dziejów, miała też charakter lokalny bądź regionalny, bo ten okres liturgiczny w Kościele wprowadzano decyzją synodów, a nie soborów. Było to już po ustanowieniu świąt Bożego Narodzenia, które zdecydowano obchodzić 25 grudnia w pierwszej połowie IV wieku. W drugiej połowie tego samego stulecia hierarchowie doszli do wniosku, że wierni powinni w szczególny sposób przygotować się do tak niezwykłego wydarzenia, jakim jest wspominanie przyjścia na świat Jezusa. Stąd pojawił się adwent, który niegdyś miał charakter pokutny, związany z postem i skupieniem oraz myśleniem o eschatologii, czyli o tym, co ostateczne.– I długo tak było?– Bardzo. Np. XIII-wieczny król kastylijski Ferdynand kazał umieścić na ścianie sali balowej swego pałacu napis „Ferdynandzie, pamiętaj o śmierci”. Kiedy zdumieni przyjaciele i doradcy pytali, dlaczego tak postąpił, odpowiadał, że ma mu to pomagać m.in. w wydawaniu sprawiedliwych wyroków, ponieważ w tej sali odbywały się nie tylko bale i różne spotkania, ale także sądy. Wątki eschatologiczne znajdujemy też w naszej tradycji, a są one związane z roratami, czyli mszami przed świtem, które są obrzędem typowo polskim. Źródła podają, że zaczęto je odprawiać w czasach rządów Bolesława Wstydliwego, który panował w XIII stuleciu. Podczas tych rorat król umieszczał na ołtarzu zapaloną świecę, oświadczając: gotów jestem na sąd boży, a potem w jego ślady szli prymas, senator, ziemianin, rycerz, mieszczanin i chłop.– Obecnie w liturgii nie ma już jednak mowy o tym, co ostateczne. Jest radość z tego, że czekamy na narodziny Jezusa.– To prawda, niemniej „Ogólne normy roku liturgicznego i kalendarza” z 1969 roku podają, że adwent ma podwójny charakter. Jest okresem przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego, w którym wspominamy pierwsze przyjście Jezusa, ale też wybiegania myślami w przyszłość, kiedy Chrystus przyjdzie znowu na końcu czasów. Z obu tych względów adwent jest okresem pobożnego i radosnego oczekiwania, a dzieli się na dwa etapy. W pierwszym, który trwa do 16 grudnia, mówimy o powtórnym przybyciu Mesjasza, w drugim, kończącym się w Wigilię, przygotowujemy się już do Bożego Narodzenia.– Czy adwent wiąże się z konkretnymi fragmentami Pisma Świętego?– Odnosi się zarówno do Starego, jak i Nowego Testamentu, a powinien być dla nas skróconą lekcją historii zbawienia. Przyjście Mesjasza zapowiedział już przecież sam Bóg z chwilą wygnania Adama i Ewy z raju, o czym poucza Księga Rodzaju. Następne przepowiednie znajdujemy w kolejnych księgach, głównie u Izajasza, ale także u Micheasza i innych proroków. Stąd w pierwszym okresie adwentu w kościele czytamy pisma ze Starego Testamentu, mówiące o przyjściu Mesjasza, a w drugim ewangelie, które są bezpośrednio związane z Jezusem.– My jednak wierzymy już nie w to, że Jezus przyjdzie na świat, ale że przyszedł, że nastąpiło to w znanych nam miejscu i okolicznościach, więc możemy chyba odnieść przynajmniej końcowe dni adwentu do danego fragmentu Pisma Świętego. Pytanie, do którego.– To prawda, że mamy przewagę nad współczesnymi Jezusa, gdyż wiemy to, co oni znali jedynie z przepowiedni. Stary Testament jest więc jak latarka świecąca do przodu, a Nowy jak świecąca do tyłu, bo pierwszy opowiada o tym, co będzie, a drugi o tym, co było. Sądzę też, że adwent można by odnieść po części do momentu, kiedy Maria odwiedza Elżbietę. Obie są brzemiennie, można zatem powiedzieć, że Jezus i Jan Chrzciciel po raz pierwszy spotkali się już w łonach matek.– No a czas, kiedy Maria i Józef przybywają do Betlejem na spis powszechny? Dla Marii nadchodzi jednak czas rozwiązania, zatem mąż szuka dla niej miejsca w gospodzie. Nie znajduje, więc chroni żonę w stajni. To przecież ostatnie chwile adwentu, bo lada moment Jezus przyjdzie na świat, choć wtedy jeszcze wiedzą o tym tylko Bóg, anioł, no i Maria oraz Józef.– Współcześni mieli wiele wskazówek świadczących o tym, że to właśnie tam i wtedy narodził się ten oczekiwany Mesjasz, bo spełniły się wszystkie proroctwa: że jego matką będzie dziewica, o czym mówi Izajasz słowami: „Oto panna pocznie i porodzi syna”, że będzie pochodził z Betlejem, że pokłonią się mu trzej mędrcy ze Wschodu o różnych kolorach skóry, którzy przyniosą w darze złoto, kadzidło mirrę, że wreszcie będzie z rodu Dawida. Żydzi niestety go nie rozpoznali, ponieważ sądzili, że przyniesie im wyzwolenie spod jarzma rzymskiego. Jeśli chodzi o wydarzenia w stajence, jest to już przełom adwentu i Bożego Narodzenia, aczkolwiek data 25 grudnia jest umowna, ponieważ ewangelie nie podają żadnych konkretów na temat chwili narodzin Jezusa.– No to wróćmy do Józefa. Musiał czuć się fatalnie, kiedy dowiedział się, że jego świeżo poślubiona żona jest brzemienna, ale nie on jest ojcem. Doskonale, choć dopiero po interwencji anioła, wywiązał się jednak z roli opiekuna, ale Pismo Święte nie zajmuje się tym wątkiem.– Biblia zawiera tylko te dane, które są nam potrzebne do zbawienia, a nie do zaspokojenia ciekawości, więc widocznie informacje o Józefie nie są tu niezbędne. Faktem jest jednak, że Józef to człowiek niezwykły, który nie rozumie, ale akceptuje. Odstępuje więc od zamiaru oddalenia Marii i opiekuje się troskliwie zarówno nią, jak i jej synem. Ta postać jest obecnie wzorem dla wielu osób, które stworzyły nawet dział nauki zwany józefologią, a również pisarzy. Np. Jan Dobraczyński napisał przepiękną książkę pt. „W cieniu ojca”. To wyjątkowe dzieło o pokorze, którą trudno pojąć współczesnemu mężczyźnie, i warto po nie sięgnąć nie tylko w czasie adwentu. Dobrze też zaczerpnąć z mądrości św. Pawła, który doradza ofiarowanie Bogu wszystkiego, co musimy zrobić. Podobne motywy znajdujemy zresztą w literaturze. Słynny poeta Jan Kasprowicz, odnosząc się do świątecznych przygotowań, mówi np., że Jezus lubi czystość duszy i sprzętu.– Z kolei Adam Mickiewicz ostrzega w „Zdaniach i uwagach”: „Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”.– Otóż to, bo każdy kolejny adwent i Boże Narodzenie powinniśmy przeżywać z wyższego, że tak powiem, piętra, gdyż jesteśmy bogatsi o jeszcze jeden rok życia, doświadczeń, refleksji. Dziecko cieszy się z prezentu, dorosły i z prezentu, i ze świąt, a jeśli zabraknie podarku, pozostaje Boże Narodzenie. Nie okłamujmy też dzieci, że prezenty przynosi Dzieciątko, bo kiedy wyjdzie na jaw, że to nieprawda, ucierpią dwa autorytety: rodziców, bo kłamią, i Boga, bo wspiera się kłamstwem rodziców. Podobnie jest w przypadku św. Mikołaja. Jeśli dziecko odkryje, że ten św. Mikołaj to sąsiad, nie wyniknie z tego nic dobrego. Lepiej zatem uczmy dzieci już od małego dyskretnego dawania drobnych podarków mamie, tacie, babci czy dziadkowi. Wtedy nie nadwątlimy niczyjego autorytetu, ale wpoimy malcom, że każdy powinien naśladować Boga, który dał nam Jezusa, a więc szansę na życie wieczne, i ciągle obdarowuje nas łaskami, bo to jest najważniejszy wymiar sensu naszego istnienia i naszej religii.
Rozmawiała: ELŻBIETA PIERSIAKOWA
Zdjęcie: Elżbieta Piersiakowa
Podpis:Każdy adwent i każde Boże Narodzenie powinniśmy przeżywać coraz głębiej – twierdzi ks. Stanisław Gańczorz

Komentarze

Dodaj komentarz