Pobili, czy nie pobili?


Do kontrowersyjnego zdarzenia doszło ok. godz. 15.00, 25 marca br. na ul. Świerklańskiej, w odległości niespełna 300 metrów od domu Piotra M. Obie strony odmiennie relacjonują przebieg wydarzeń, które stały się przedmiotem ostrego sporu.- Jechałem z żoną samochodem. Autem zaczęło szarpać. Okazało się, że zepsuło się sprzęgło hydrauliczne i dalsza jazda była niemożliwa. Do domu doszliśmy pieszo. Godzinę później wróciłem po auto, by je sholować na swoją posesję. Wsiadłem do samochodu po dokumenty. Wtem zauważyłem w lusterku, że tuż za mną zatrzymał się radiowóz. Podszedł do mnie policjant i kazał natychmiast wysiadać z auta. Gdy spytałem się o co chodzi, krzyknął: Ten samochód jest kradziony! Chwycił mnie za włosy i wyszarpał na zewnątrz. Próbowałem tłumaczyć, że auto jest moje, ale on nie słuchał. Rzucił mnie o pobliski płot i zaczął kopać. Po chwili pojawił się drugi policjant z pałką. Głową uderzyli mnie o tylny błotnik samochodu. Założyli mi kajdanki i wrzucili do radiowozu. Zawieźli mnie na komendę. Tam znów byłem bity, kopany. Wieczorem zostałem zawieziony do szpitala. Nie zostałem tam na noc, tylko wróciliśmy na komendę. Przez całą noc, którą spędziłem w areszcie, prosiłem o wezwanie pogotowia. Jestem rencistą, mam problemy z krążeniem. Żaden z policjantów nie zareagował. Dopiero nad ranem, gdy zacząłem wymiotować krwią, przyjechała karetka pogotowia. Okazało się, że została wezwana po interwencji mojej żony w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach. W pięć dni po tym zdarzeniu w szpitalu odwiedzili mnie trzej policjanci. Zaproponowali polubowne załatwienie sprawy. Odmówiłem. Mam zamiar oskarżyć ich o pobicie - mówi Piotr M.Mieszkaniec Boryni ma uszkodzone łękotkę i wątrobę. Jest ogólnie potłuczony. Istnieje też podejrzenie uszkodzenia kręgosłupa.- Początkowo niczego nie podejrzewałam. Gdy mąż długo nie wracał, ok. 20.00 zaczęłam się niepokoić. Zadzwoniłam do szpitala. Tam go jednak nie było. W końcu zgłosiłam policji zaginięcie. Wtedy okazało się, że jest na komendzie w Jastrzębiu. Nie wiedziałam jednak, że został pobity. Gdy rano tam pojechałam, okazało się, że mąż jest w opłakanym stanie. Domagałam się wezwania lekarza. Policjanci jednak odmówili. Sama dzwoniłam na pogotowie, ale dyspozytorka odmówiła mi wysłania karetki na policję. Powiedziała, że przyjadą dopiero, gdy zostaną wezwani przez policjantów. Zadzwoniłam do inspektoratu skarg i zażaleń Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Dopiero po ich interwencji mąż został przewieziony do szpitala - mówi żona Piotra M.Teraz rodzina M. zamierza dochodzić sprawiedliwości i wyciągnięcia konsekwencji wobec policjantów, którzy pobili jej męża i ojca. Syn poszkodowanego Adam M. był z doniesieniem w Prokuraturze Rejonowej w Jastrzębiu, ale tam doradzono mu, by z wnioskiem o wszczęcie postępowania wystąpił do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, gdyż ze względu na zakres terytorialny, sprawa nie może być prowadzona przez miejscowych prokuratorów. Z wnioskiem o wszczęcie postępowania wyjaśniającego Adam M. wystąpił też do komendanta wojewódzkiego policji.Tymczasem wersja tych wydarzeń przedstawiana przez policjantów znacznie różni się od tej, jaką przytacza Piotr M.- Rzeczywiście Piotr M. został zatrzymany przez patrol policji 25 marca br. Policjanci jechali za nim przez pewien czas podejrzewając, że prowadzi on samochód pod wpływem alkoholu. Gdy się zatrzymał podeszli do niego, aby go wylegitymować. Wtedy Piotr M. zaczął stawiać opór. Nie chciał wyjść z samochodu. Mogło dojść do bezpośredniej interwencji policjantów, jednak o żadnym pobiciu nie może być mowy. Kierowca, po tym jak w szpitalu, gdzie go zawieźliśmy, pobrana została mu krew, został zatrzymany do wytrzeźwienia na 12 godzin. Później został zwolniony. Do szpitala zgłosił się sam. Przeciwko niemu wszczęto postępowanie w sprawie o jazdę pod wpływem alkoholu oraz o znieważenie policjantów - mówi Józef Mazur, rzecznik prasowy KMP w Jastrzębiu. Dodaje, że Piotr M. był już karany za jazdę w stanie nietrzeźwym.Co naprawdę wydarzyło się 25 marca na ul. Świerklańskiej, powinno wyjaśnić postępowanie prowadzone przez inspektorów Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Komentarze

Dodaj komentarz