Nie chcemy burdelsztrase!


„Nie czujemy się bezpiecznie - mając świadomość, że może dojść do kolejnych porachunków. Mamy dość nieprzespanych nocy i pijackich awantur. Nasze życie przemieniło się w koszmar. Czy nie mamy prawa do spokoju? Jak długo trzeba będzie czekać do następnej tragedii?”- Choć całym sercem jesteśmy po stronie mieszkańców, to jednak musimy działać w oparciu o przepisy prawa. Dlatego decyzje rozstrzygające mogą być wydane dopiero po dokładnym zbadaniu sprawy. Tu nie da się tu niczego załatwić jednym podpisem. Niemniej rozumiem irytację i zniecierpliwienie mieszkańców ulicy Krzyżkowickiej - mówi burmistrz Alfred Sikora.Wybuch bomby nadał sprawie medialnego rozgłosu, ale mieszkańcy tej części miasta już wcześniej sprzeciwiali się sąsiedztwu tego rodzaju lokalu. Ulica Krzyżkowicka biegnie pomiędzy spokojnym osiedlem domków jednorodzinnych i agencją towarzyską, pasuje tu jak przysłowiowy kwiatek do kożucha. Tu czas urzędowania nie kończy się o dwudziestej drugiej, a klientela tego rodzaju lokali rozrywkowych nie należy do najspokojniejszej. Nie da się oczywiście przemilczeć demoralizującego aspektu sąsiedztwa takiego przybytku.- Tu nie ma o czym dyskutować - złości się mieszkaniec jednego z pobliskich domów. - Gdy my chcemy na własnej posesji stawiać garaż lub przybudować ganek, musimy mieć na to zgodę sąsiadów. Dlaczego w takim razie nas nikt nie pytał o zgodę na otwarcie agencji towarzyskiej? Kto chciałby wychowywać dzieci czy wnuki na ulicy, o której już niektórzy w Rydułtowach ironicznie mówią burdelsztrase?

Komentarze

Dodaj komentarz