Szpitalna kuchnia wygląda jak po bombardowaniu. W poniedziałek oglądał ją wicemarszałek Grzegorz Szpyrka. Zdjęcia: szpital, urząd marszałkowski
Szpitalna kuchnia wygląda jak po bombardowaniu. W poniedziałek oglądał ją wicemarszałek Grzegorz Szpyrka. Zdjęcia: szpital, urząd marszałkowski

W piątek o mało nie doszło do tragedii na terenie Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Około godz. 5 w kuchni włączono ogromne elektryczne kotły warzelne, by przygotować śniadanie dla pacjentów. Kilka chwil później pomieszczeniem targnęła eksplozja.
– To wybuchł jeden z kotłów. Szczęście, że w pobliżu nie było nikogo i nikt nie odniósł obrażeń – mówi jeden z pracowników ośrodka. Straty wedle wstępnych szacunków wynoszą ponad 100 tys. zł, w tym połowa w budynku. – Zniszczeniu uległy duża część sufitu ze stelażem, kocioł, dwa odciągi pary, czyli przewody odprowadzające spaliny i instalacja elektryczna – informuje mł. kpt. Wojciech Rduch z Komendy Miejskiej PSP w Rybniku. Na razie trudno jednoznacznie stwierdzić, z jakiego powodu doszło do nieszczęścia. Sprawę badają strażacy. Marek Dziewior, zastępca dyrektora ds. technicznych, natychmiast podjął rozmowy z szefami firmy cateringowej, zaopatrującej w ciepłe posiłki szpital wojewódzki w dzielnicy Orzepowice.
– Zrozumieli awaryjną sytuację, w której się znaleźliśmy, a już w sobotę firma dostarczyła posiłki naszym pacjentom – dodaje wicedyrektor Dziewior. Jak dodaje, w poniedziałek szpital podpisał umowę, na mocy której będzie korzystał z usług tej firmy przez miesiąc, bo tyle wedle ekspertów potrwa remont. Trzeba wymienić instalację elektryczną, wykonać nowy sufit, kupić nowe sprzęty i nowy kocioł, a po remoncie postarać się o zgodę sanepidu na oddanie budynku do użytku. Joanna Wieczorek-Zarzecka, zastępca powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Rybniku, stwierdza, że nie może być mowy o katastrofie budowlanej. – Na szczęście nie doszło do naruszenia konstrukcji budynku i uszkodzenia stropu. Straż pożarna nakazała zabezpieczyć obiekt, by nie wszedł tam nikt niepowołany, i zdemontować sufit. Uszkodzoną część budynku wyłączono z użytku – wyjaśnia. Jak dodaje, właściciel szpitala w ciągu najdalej dwóch tygodni ma przedstawić ekspertyzę techniczną budynku i zniszczonego pomieszczenia.
– Po zapoznaniu się z nią zdecydujemy, czy uszkodzone części należy zdemontować, czy też wymienić – mówi pani inspektor. Właścicielem ośrodka jest Urząd Marszałkowski w Katowicach. – Wiemy, że dyrekcja bardzo szybko i prawidłowo zareagowała na zdarzenie, uruchamiając catering i zabezpieczając pacjentów. Marszałek zadeklarował pomoc w doprowadzeniu obiektu do porządku. Czekamy na wniosek dyrektora o dofinansowanie – mówi Witold Trólka z biura prasowego urzędu marszałkowskiego. W poniedziałek do szpitala przyjechał wicemarszałek Grzegorz Szpyrka. – Rozmawiał z dyrektorem na temat strat, a także form udzielenia szpitalowi stosownego wsparcia – dodaje Witold Trólka.

Komentarze

Dodaj komentarz