W ciągu ostatnich trzech miesięcy ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym wzrosły o 53 proc. w stosunku do ostatniego kwartału minionego roku i o 62 proc. w stosunku do całego zeszłego roku.
Chociaż w tym roku prąd podrożał dopiero w lutym, odbiorcy Vattenfalla podwyżkę odczuli już w styczniu. Jeden z największych dostawców energii w Polsce na Śląsku ma milion odbiorców. Firma zaserwowała im w prezencie noworocznym siedmioprocentowy wzrost cen prądu. Mimo to była to i tak najniższa podwyżka w Polsce. Jak tłumaczy Łukasz Zimnoch, rzecznik Vattenfalla, rachunki klientów prywatnych były wyższe zaledwie o 5,1 proc., ponieważ jednocześnie z podwyżką cen energii obniżono opłaty za jej przesył. Jeszcze w tym miesiącu klienci Vattenfalla mogą spodziewać się firmowych przesyłek zawierających kolejne umowy w związku z kolejną podwyżką. Od 1 maja rachunki za prąd dla prywatnych odbiorców gliwickiej firmy wzrosną o 8 proc. Będzie to druga w tym roku podwyżka.
Rzecznik Vattenfalla tłumaczy ją wzrostem ceny energii na rynku hurtowym. To oznacza, że miesięcznie prywatny odbiorca energii z Vattenfalla zapłaci średnio o 5,35 zł więcej. Rocznie klient, który zużyje 1950 kWh, zapłaci o 64,24 zł więcej. W sumie od 1 stycznia prąd sprzedawany odbiorcom prywatnym przez Vattenfall zdrożał o 15 proc. Dobrze, że podwyżka jest najniższa w kraju. Mniej pocieszające, że już od kwietnia każdy klient w Polsce znajdzie na rachunkach nową pozycję – opłaty końcowej, która pojawi się u wszystkich dystrybutorów energii. W Vattenfallu wyniesie ona miesięcznie 4,73 zł brutto.
Być może nie bez wpływu na tę sytuację pozostaje to, że nad Vattenfallem wisi groźba zapłaty 600-milionowej kary, bo firma złamała prawo, wprowadzając od 1 stycznia podwyżki bez zatwierdzenia ich w Urzędzie Regulacji Energetyki. W firmie twierdzą jednak, że ta sprawa nie ma tu nic do rzeczy, a ceny od maja i tak pójdą w górę. – Pozostawienie ich na takim samym poziomie groziłoby firmie utratą płynności finansowej, a może nawet bankructwem – mówi Łukasz Zimnoch.
W Vattenfallu nie wiedzą, co postanowi Urząd Regulacji Energetyki. – Jeśli dostaniemy decyzję o karze, przeanalizujemy ją i będziemy wyjaśniali sprawę, bo trudno nam się z nią zgodzić – podkreśla Łukasz Zimnoch. (MS)
Komentarze