Zakończyliśmy najważniejszy etap odbudowy, ale przed nami jeszcze wiele roboty – mówi ksiądz Jan Rosiek, prezentując wizualizację otoczenia opactwa. Zdjęcie: Adam Misa
Zakończyliśmy najważniejszy etap odbudowy, ale przed nami jeszcze wiele roboty – mówi ksiądz Jan Rosiek, prezentując wizualizację otoczenia opactwa. Zdjęcie: Adam Misa

To samo mówi biskup gliwicki Gerard Kusz, dodając, że w odnowionych wnętrzach będą odbywały się konferencje, sympozja i wystawy. – Nie chcemy, by ludzie przyjeżdżali tu tylko dla zwiedzania – podkreśla. Kosztem blisko 30 milionów zł opactwo udało się odnowić w ciągu zaledwie dwóch lat. Dzieło możliwe było dzięki dotacji z Unii Europejskiej, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, a także pomocy wiernych.
– Najdroższe były roboty konstrukcyjno-budowlane, które pochłonęły ponad 13 mln zł. Prawie 8 mln zł kosztowały natomiast roboty termomodernizacyjne – wylicza ksiądz Bernard Koj, kanclerz kurii gliwickiej. W dawnym klasztorze urządzono diecezjalną bibliotekę, sale wystawiennicze i konferencyjne, niewielką kaplicę, ale i pokoje gościnne. Nie ma w nich przepychu. – Odkryte do cegieł fragmenty ścian czy toporne wyposażenie jednych może zachwycać, a innych przeraża. To jednak nie pięciogwiazdkowy hotel, a klasztor. Kiedy pielgrzym otworzy rano oczy i spojrzy na ceglaną ścianę, ma sobie to właśnie uświadomić – tłumaczy ksiądz Rosiek.
W korytarzach są też kamery monitoringu, czujniki przeciwpożarowe, na dachu baterie słoneczne, a w piwnicach pompy ciepła. – To połączenie historii z nowoczesnością – podkreśla ksiądz biskup Gerard Kusz. – Skorzystaliśmy z nauk cystersów i po ciepło sięgnęliśmy do wnętrza ziemi – dodaje ksiądz Rosiek i wyjaśnia, że wokół budynku znajduje się sto odwiertów, każdy o głębokości stu metrów. To z nich ciepło jest tłoczone za pomocą specjalnych pomp. – Ogrzewanie prawie siedmiu tys. m kw. powierzchni użytkowej i wody na pewno nie spędzi nam snu z powiek. Podobnie jak cystersi dbamy jednocześnie o środowisko naturalne – stwierdza ksiądz dyrektor.
Jak jednak podkreśla, to jeszcze nie koniec wielkiego dzieła odbudowy pocysterskiej spuścizny w Rudach. Pozostaje jeszcze zagospodarowanie terenu wokół opactwa. W planach jest m.in. urządzenie rajskiego ogrodu. Będą w nim rosły róże i zioła, powstanie też niewielka fontanna. – Ogród będzie takim miejscem spotkania człowieka z matką naturą. W zapachu róż i ziół, przy szumie wody, cystersi rozmyślali, rozmawiali, ale i przygotowywali swoje zielarskie mikstury na różne choroby. Chcemy to wszystko tu pokazać – zdradza ksiądz Jan Rosiek.



Zespół klasztorno-pałacowy składa się z kościoła, klasztoru oraz barokowej rezydencji magnackiej. Budowę klasztoru biali bracia rozpoczęli w 1258 roku. W latach 1680-1790 przebudowali go w stylu barokowym, a w 1730 roku dobudowali pałac opata. Po sekularyzacji w 1810 roku kościół przekazano księżom świeckim, w klasztorze umieszczono szpital wojskowy, a następnie przekształcono go w siedzibę magnacką, którą otaczał park w stylu angielskim. Zimą 1945 roku zabytek został wypalony przez żołnierzy Armii Czerwonej. Część kościelną odrestaurowano po wojnie, część klasztorno-pałacowa, będąca własnością skarbu państwa, popadała w coraz większą ruinę. W 1998 roku przekazano ją diecezji gliwickiej. Od tej pory trwa remont. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz