Żebracy w Rybniku najczęściej pojawiają się na uliczkach prowadzących na rynek / Dominik Gajda
Żebracy w Rybniku najczęściej pojawiają się na uliczkach prowadzących na rynek / Dominik Gajda
Z wiosną pojawia się u nas sporo ludzi, którzy chcą żyć z jałmużny. Ci importowani żebracy z reguły są zorganizowani, mają też odpowiednie zasoby gotówki, by przetrwać trudne początki. Na razie spotyka się w mieście forpoczty, sondujące zamożność rybniczan i ich wolę do ofiarowania jałmużny. – Od kilku lat wśród trudniących się żebractwem widzę te same twarze. Przeważają cudzoziemcy, którzy ten proceder traktują jak pracę sezonową – uważa pan Zygmunt. Widok klęczących kobiet otoczonych wianuszkiem dzieci czy ludzi ostentacyjnie obnoszących swe kalectwo wzbudza naturalne odruchy współczucia, jednak chodniki to nie miejsce do manifestowania ułomności. Pamiętać też trzeba, że wiele w tym niezłego aktorstwa, poza tym w każdym kraju są służby powołane do wspierania swoich obywateli.
– Wspomagamy ludzi, którzy mają przynajmniej czasowy meldunek. Inni do nas nie trafiają – stwierdza Jerzy Kajzerek, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku. Walka z osobami, dla których żebractwo stało się profesją, nie jest łatwa. W Polsce karane są wyłącznie osoby, które żebrzą w miejscu publicznym, choć mają z czego żyć lub są zdolne do pracy, oraz te, które czynią to w sposób natarczywy lub oszukańczy. – W pierwszym przypadku możemy nałożyć mandat od 20 do 500 zł, w drugim skierować wniosek do sądu – wyjaśnia Dawid Błatoń, rzecznik straży miejskiej. Jak dodaje, kiedy mundurowi widzą żebraka, to zawsze go upomną, choć często zdarza się, że ten ktoś wkrótce pojawia się w innym miejscu.
– Na razie problem nie jest jeszcze zbyt dotkliwy, ale w zeszłym roku zdarzały się skargi na żebraków, którzy kręcili się na parkingach. Mieszkańcy zgłaszali przypadki zakłócania porządku i obawy o własność prywatną. Wobec żebrzących obcokrajowców podejmowaliśmy działania ze strażą graniczną – dodaje Dawid Błatoń. – W większości żebrzący cudzoziemcy to obywatele Rumunii, która należy do Wspólnoty. Sprawdzamy ich dokumenty, ale jeśli są w porządku, a oni są w Polsce legalnie, nie możemy nic zrobić – wyjaśnia ppłk Cezary Zaborski, rzecznik Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu.
Z pewnością żebrzący są dobrze poinformowani, na co mogą sobie pozwolić w Polsce, ale wiemy, że czasami zaczepiają przechodniów i np. klientów w sklepach – W naszych punktach też dochodziło do prób żebrania – potwierdza Ryszard Rezner, właściciel aptek w centrum Rybnika. Na razie jesteśmy u progu napływu fali żebraków. Jej rozmiary wytyczą stopień hojności mieszkańców i determinacja służb porządkowych. To od nich będzie zależało, ilu chętnych do łatwego zarobkowania zawita do Rybnika na całą wiosnę i lato. Postępujmy więc roztropnie!
1

Komentarze

  • Eterno Vagabundo Wydać ustawę. 09 maja 2010 19:03 Trzeba postawić jasno sprawę. Niech wreszcie wyda ktoś ustawę, Bo biedak, hołysz, gołodupiec, Bogatszym nieraz jest niż kupiec. Trzeba zabronić tym z Rumunii, Żebrać po całej Euro Unii. Jasno wyoślić im, że pracą Wszystkie narody się bogacą. A jak już chcą być tutaj tacy, Koniecznie muszą jąć się pracy. Tylko z principium rękodzieła, Majętność każda nacja wzięła.

Dodaj komentarz