Winny!


Sędziowie wodzisławskiego wydziału zamiejscowego Sądu Okręgowego w Gliwicach 18 września odrzucili apelacje obrońcy i rybnickiej prokuratury rejonowej i utrzymali w mocy wyrok, który wiosną tego roku zapadł w Sądzie Rejonowym w Rybniku. Tam uznano go za sprawcę wszystkich sześciu zarzucanych mu przez prokuraturę czynów i wymierzono karę łączną sześciu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, włączając w to okres wcześniejszego aresztowania. Karą dodatkową był ośmioletni zakaz wykonywania zawodu wychowawcy dzieci i młodzieży. Uzasadnienie wyroku utajniono. W swoich apelacjach obrońcy domagali się złagodzenia kary, zaś prokuratura jej zaostrzenia.– Kto z nas następny...? Przy takich oskarżeniach my, wychowawcy, nie mamy żadnych możliwości obrony. Możemy tylko mówić, że czegoś tam nie zrobiliśmy. To wszystko. Do naszych obowiązków należy przecież zakładanie pampersów, przebieranie dzieci, które moczą się w nocy, czy aplikowanie czopków przeciwgorączkowych. Jak to robić, wiedząc, że ktoś może to sobie różnie zinterpretować i oskarżyć nas później o niestworzone rzeczy. Naszymi dziećmi bardzo łatwo manipulować – mówili po ogłoszeniu wyroku w rybnickim sądzie rejonowym obecni tam wychowawcy ze specjalnego ośrodka przy ul. Mikołowskiej. Sam ośrodek jeszcze przed wyrokiem sądu staraniem władz miasta został włączony do Zespołu Szkół nr 7.Postępowanie w tej głośnej sprawie rybnicka prokuratura wszczęła po ukazaniu się w kwietniu 2001 roku na łamach „Super Expressu” artykułu o molestowaniu wychowanków przez wicedyrektora placówki. Po przesłuchaniu kilku jego podopiecznych Prokuratura Rejonowa w Rybniku postawiła Januszowi O. pierwsze trzy zarzuty. W czerwcu 2001 roku Sąd Rejonowy w Rybniku zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu.W sądzie pierwszej instancji obrońcy oskarżonego złożyli wniosek o przebadanie pokrzywdzonych przez biegłego psychologa, który miałby ocenić ich zdolność do przekazywania swoich doświadczeń, ale takich badań nie zarządzono. Jak nam przekazali, jeden z pokrzywdzonych nie powiedział na sali sądowej ani słowa, podczas gdy w czasie przesłuchania w prokuraturze jego zeznaniami zapisano trzy strony formatu A4. – Sąd nabrał przekonania o winie oskarżonego na podstawie nie do końca wyjaśnionego stanu faktycznego – powiedział nam jeden ze znanych rybnickich adwokatów, obrońca Janusza O.W roli świadka oskarżenia wystąpiła była dyrektor SOS-W. W latach, które obejmował akt oskarżenia, kilkakrotnie nagradzała swego wicedyrektora, motywując to, jak wspominają wychowawcy z ośrodka, „nienaganną postawą moralną i etyczną”. Pani dyrektor straciła stanowisko w 1999 roku w efekcie rozbicia ówczesnego dużego ośrodka na trzy niezależne placówki: Szkołę Życia, Zespół Szkół nr 7 oraz Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy (przedszkole specjalne i internat). O podziale zdecydowały rzekomo względy merytoryczne, ale faktyczną jego przyczyną był konflikt pani dyrektor z podwładnymi. Niektórzy z pracowników ośrodka do dziś uważają sprawę Janusza O. za jej zemstę i opowiadają o wizytach byłej pani dyrektor w domach wychowanków, którzy złożyli obciążające Janusza O. zeznania.– W moim przekonaniu kara nie jest adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości. Jest rzeczą zrozumiałą, że każdy patrzy na sprawę przez pryzmat swoich interesów. Konkretne dowody zostały podane w uzasadnieniu wyroku, które sąd utajnił. Wyrok stwierdzający winę trzeba zwyczajnie szanować i respektować – mówiła po ogłoszeniu wyroku przez sąd rejonowy prokurator Bernadeta Breisa, która zdecydowanie od samego początku wykluczała możliwość manipulacji.– Pokrzywdzeni chłopcy byli przesłuchiwani w obecności biegłych psychologów i przez prokuratora, i przez rzecznika dyscyplinarnego kuratorium oświaty. Ustalenia obu tych niezależnych postępowań były takie same: pokrzywdzeni nie zmyślali. Owszem, reprezentują oni różny stopień upośledzenia, ale nie dyskwalifikuje ich ono jako świadków. Wielu z nich rzeczowo i spontanicznie opowiadało o tym, co działo się w ośrodku. Zebrany materiał pozwolił na postawienie zarzutów dotyczących wykorzystania seksualnego pięciu wychowanków, szósty zarzut dotyczył użycia przemocy wobec jednej z dziewcząt – dodaje Bernadeta Breisa, pełniąca dziś funkcję prokuratora rejonowego.Rozpatrujący apelacje obu stron skład sędziowski sądu okręgowego oparł się na dotychczas zgromadzonym materiale dowodowym, uznając go za wystarczający. Z kolei apelacje obu stron uznał za bezzasadne. Wyrok jest prawomocny

Komentarze

Dodaj komentarz