20034201
20034201


Powodem wszczęcia postępowania było anonimowe doniesienie, opisujące nieprawidłowe gospodarowanie mieniem komunalnym poprzedniej ekipy rządzącej w mieście. Informacje częściowo się potwierdziły. Sprawą zajęła się prokuratura, która w tym tygodniu skieruje akt oskarżenia wobec Zbigniewa S. i Leona T. do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu.Leon T., były wiceburmistrz Rydułtów, jest podejrzany o wyłudzenie z kasy miasta 9692 zł. Pieniądze te pozyskał z tytułu zwrotu kosztów podróży za 32 fikcyjne wyjazdy służbowe do Warszawy, gdzie miał odwiedzać urzędy centralne. – Nasze podejrzenie wzbudził fakt, że delegacje nie były potwierdzane pobytem w tych instytucjach. Drugim sygnałem świadczącym o pewnej nieprawidłowości było to, że wyjazdy wiceburmistrza odbywały się w weekendy. Zwróciliśmy się do tych placówek z pytaniem, czy w danych dniach, które widniały na delegacjach, były czynne. Otrzymaliśmy odpowiedź, że wówczas były zamknięte. Daty na delegacjach wystawiane były na soboty i niedziele, a instytucje te pracują w dni robocze. Zatem Leon T. nie mógł być ich petentem. Proceder ten trwał od stycznia 1997 r. do października 1998 r. – mówi prokurator Rafał Figura, prowadzący sprawę.Leon T., przesłuchany w charakterze podejrzanego, nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa. Stanie przed sądem pod zarzutem przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Grozi mu za to od roku do 10 lat więzienia.To, że Leon T. mógł za takie weekendowe wycieczki do Warszawy pobierać pieniądze z miejskiej kasy, było dużą zasługą Zbigniewa S., drugiego podejrzanego, który sprawował wówczas funkcję burmistrza Rydułtów. Ówczesny przewodniczący zarządu miasta zlecał, rozliczał i zatwierdzał wyjazdy swojego zastępcy. Z tego względu Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu postawiła mu zarzut niedopełnienia obowiązków przy zatwierdzaniu tych delegacji. Przestępstwo to zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności.Zbigniew S. złożył w prokuraturze wyjaśnienie, w którym oświadczył, że wszystkie działania, które wykonywał jego podwładny, przyniosły wymierne korzyści miastu.Leon T., aktualnie piastujący funkcję radnego w mieście, oddał gminie wyłudzone pieniądze. Był to efekt zakończonej sprawy cywilnej, jaką w sprawie fałszywych delegacji wytoczyły mu obecne władze miasta. Podczas procesu były wiceburmistrz tłumaczył, że w trakcie weekendowych wyjazdów prowadził rozmowy „kuluarowe” z warszawskimi urzędnikami. Ponieważ jednak nie potrafił podać ani jednej takiej osoby, sąd nakazał zwrot pieniędzy.– Ta sprawa się ciągnie od sześciu lat. Już mam dosyć tego wszystkiego. Nie chciałem się odwoływać od wyroku sądu pracy, bo chcę mieć święty spokój. Pieniądze oddałem, nie rozumiem, po co ten wątek z wyłudzeniem. Ja nie zmuszałem burmistrza do podpisywania delegacji ani ich nie fałszowałem. Burmistrz był zadowolony z tego, co robiłem na rzecz miasta. Nie jeździłem do ministerstwa w tygodniu, bo nie było czasu, wówczas powstawało nasze miasto, było mnóstwo spraw do załatwienie na miejscu. W weekendy w Warszawie spotykałem się z fachowcami, ale nie były to urzędy. Nie podałem nazwisk, bo ich dobrze nie pamiętam, a nie chcę kogoś wpędzać w kłopoty – mówił Leon T.W toku sprawy przeciwko Leonowi T. i Zbigniewowi S. do osobnego postępowania został wyłączony wątek niegospodarności byłych władz. Zaniechanie czynności doprowadziło do powstania dużych strat rzędu około 2 mln zł.– Brak takich działań doprowadził do tego, że w pewnym okresie czasu konta gminy zostały zablokowane, a gmina straciła płynność finansową. Rzecz dotyczy m.in. działań spółki Naprzód – dodaje R. Figura.

Komentarze

Dodaj komentarz