Archiwum Pismo Mariusza Wiśniewskiego omyłkowo trafiło do wszystkich członków komisji samorządu i bezpieczeństwa 
Archiwum Pismo Mariusza Wiśniewskiego omyłkowo trafiło do wszystkich członków komisji samorządu i bezpieczeństwa 

Do Łukasza Dwornika, szefa klubu PiS, zwrócił się Paweł Polok, syn zmarłego aktora Józefa, który dobrze zna historię miasta. Sprawa dotyczyła niedużej ulicy Ernesta Mruli w Niewiadomiu. W swoim piśmie poinformował, że podczas udziału w pogrzebie na rybnickim cmentarzu znalazł grób Ewarysta Mruli, co skojarzyło mu się z ulicą Ernesta Mruli. Postanowił badać tę sprawę. Okazało się, że nie było takiego człowieka w Rybniku. Pomyślał, że być może władze, które nadały nazwę w latach 60. lub 70. pomyliły imiona i, że chodzi o Ewarysta. Poprosił o zbadanie sprawy. 

W międzyczasie podesłał Dwornikowi publikację IPN-u, z której wynikało, że Ewaryst był powiązany z jakimiś komunistycznymi służbami. W każdym bądź razie przedstawiono go w nie najlepszym świetle, choć tam jest tylko wzmianka. 

- W związku z tym poprosił mnie o reakcję. Skontaktowałem go z przewodniczącym komisji samorządu i bezpieczeństwa, Jackiem Mularczykiem z Bloku Samorządowego Rybnik. Na jednym z posiedzeń chcieliśmy zbadać sprawę. Jak nam powiedział przewodniczący, poprosił o sprawdzenie faktów związanych z Mrulą dyrektora rybnickiego muzeum. W odpowiedzi usłyszał, że placówce trudno się do tego ustosunkować, bo nie ma żadnych wzmianek – mówi Dwornik.

Temat pojawił się na komisji. Radny Dwornik zaproponował, by sprawę przebadać i skierować pismo do prezydenta miasta o podjęcie jakiś działań wyjaśniających. W głosowaniu sześć osób było za, jedna przeciw, dwie się wstrzymały. Projekt pisma przygotowanego przez Mularczyka skierowano najpierw do radnych komisji samorządu i bezpieczeństwa, by ustosunkować się do jego treści. Dwornik nie miał uwag, ale radny Mariusz Wiśniewski już tak.

Jak „Nowiny” dowiedziały się nieoficjalnie, pismo rajcy omyłkowo zamiast trafić tylko do Mularczyka, zostało wysłane do wszystkich członków komisji. Treść wywołała burzę. Udało nam się dotrzeć do korespondencji. Bo Wiśniewski używa w nim niecenzuralnych słów.     

- Jeśli zgodne z prawdą jest, że ten chłopak urodził się w 1927 roku, a zabity został w 1946, bo wstąpił do ORMO, to będę domagał się ze wszystkich sił, by nazwa tej ulicy pozostała, a jedyną zmianą powinna być zmiana imienia jej patrona. Jeśli ten chłopak nikogo nie zabił, powinien na tablicach nazw ulic pozostać – argumentuje Wiśniewski. 

Dalej padają już niecenzuralne słowa: „Gnoje z PiS nie widzą problemu w przypadku bydlaka, który sobie jako młodzian "hajluje" (no cóż - błędy młodości...), a teraz jest szefem wrocławskiego IPN, ale widzą problem w upamiętnieniu dziewiętnastolatka, bo ten zapisał się tam, gdzie nie trzeba... OBŁUDA, KŁAMSTWO I HIPOKRYZJA...” - pisze radny. 

Przywołuje też ulicę Braci Nalazków, gdzie zmieniono nazwę.

„- całą familię rozstrzelali Niemcy, za to, że walczyli z faszyzmem, ale związali się z komunistami... cała rodzina była w PPR (w tym najmłodszy z rozstrzelanych - dzieciak, który miał 13 lat w chwili śmierci)... Z pewnością (pana (...), gdyby przeżyli wojnę, to szerzyliby w Polsce komunizm.... Nie wykluczone, że młody Mrula, gdyby go nie zabili BANDYCI (bo to nie byli "żołnierze wyklęci".... - gdyby to byli ŻOŁNIERZE, to pewnie walczyliby z ŻOŁNIERZAMI...)... w latach pięćdziesiątych byłby protoplastą śląskiej wersji "Człowieka z marmuru".... Rzygać mi się chce, gdy kolejny raz wyznawcy jedynej PRAWDY i jedynej SPRAWIEDLIWOŚCI ścigają zmarłych...” - czytamy m.in. 

„HIPOKRYZJA, ZAKŁAMANIE, OBŁUDA i... zwykłe łgarstwo w celu osiągnięcia zysku... to tę całą ekipę spod znaku PiS + towarzysze - cechuje .... Swoją drogą... urzekło mnie ostatnie słowo: 'cechuje".... W języku ukraińskim: "ce" - to zaimek wskazujący: "TO", wyraz: "ch..." oznacza w ukraińskim to samo, co w polskim....” - kończy radny.

Łukasz Dwornik komentuje, że Mariusz Wiśniewski tym pismem wystawił sobie świadectwo. Nadto, wysłał go spod adresu stowarzyszenia, które założył i przez wiele lat nim kierował. 

Pismo Mularczyka do Wiśniewskiego

„Dziękuję za odniesienie się do treści maila oraz zajęcia stanowiska w temacie dotyczącym sprawy nad którą obecnie Komisja Samorządu i Bezpieczeństwa pracuje.

Ustrój w którym żyjemy zezwala na swobodę i możliwość wypowiedzi oraz jawne przedstawianie swoich poglądów.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę, iż niedopuszczalne jest obrażanie i używanie wulgaryzmów wobec osób biorących udział w dyskusji oraz postronnych, podczas wypowiedzi przedstawianych na forum czy w formie elektronicznej, czy też "na żywo". Pragnę zauważyć, że niezależnie od poglądów i sympatii politycznych każdemu człowiekowi należy się szacunek. Jako przewodniczący nie mogę tolerować, by te standardy w dyskusji podczas prac naszej komisji nie były zachowane, a w Pana wypowiedzi zostały mocno złamane.

W związku z powyższym apeluję, by w przyszłości zachować standardy o których wspomniałem, podczas każdej wypowiedzi, w trakcie prac naszej komisji, zachowując tym samym powagę wykonywania mandatu radnego”.

Mariusz Wiśniewski przeprasza i ubolewa

Nawet najgłębszy stan irytacji czy podrażnienia nie usprawiedliwia wulgarnego języka. Bo nie można tego nazwać inaczej. Co oczywiste, moją intencją nie było rozesłanie tego pisma do wszystkich członków komisji, czyli kilkunastu osób. Nie zwróciłem na to uwagi. Właściwie pan Jacek Mularczyk uświadomił mi, że moja informacja rozeszła się w przestrzeni publicznej. 
Natychmiast wysłałem mejla z serdecznymi przeprosinami. Mogę tylko posypać głowę popiołem, że użyłem takiego języka. Nie ośmieliłbym się puścić takiego oświadczenia w przestrzeń publiczną i nie użyłbym takich słów. Zakładałem, że wypowiedź kieruję tylko do jednej osoby. Tak to jest w kontaktach indywidualnych, że czasami brutalizuje się język. Tak się stało w moim wypadku. Mogę tylko przeprosić. Choć ta moja wypowiedź wynika też z pewnego kontekstu. Skoro kolejny już raz słyszę, że należy ofiarę młodego człowieka, 19-latka, dekomunizować, można mieć już tego dość.     

 

Komentarze

Dodaj komentarz