Kurek w herbie


Pierwszym hetmanem został przedsiębiorca Józef Pluta.Organizacja ma 16 członków. Chętnych do wstąpienia jest dwa razy więcej. Odbyła się już wielka ława bracka, na której wybrano pięcioosobowy zarząd i trzyosobowy trybunał, czyli ciało podobne do komisji rewizyjnej. Ważną rolę bracia powierzyli Marianowi Zawiśle z działu historii raciborskiego muzeum, który został strażnikiem tradycji i honoru, arbitrem elegancji, jest także twórcą znaczka raciborskich kurków. W tej chwili zapaleńcy próbują odtworzyć otoczkę, czyli mundury, uzbrojenie, kodeks honorowy. Zbierają też materiały o przeszłości bractwa. Mają wiele pracy. – Okazało się np., że samo założenie strzelnicy wiąże się z załatwieniem wielu formalności – mówi hetman. W tym roku raciborskie bractwo chce wyposażyć w mundury przynajmniej części swoich członków i zorganizować turniej strzelecki. W przyszłym roku na Zielone Świątki (jak nakazuje tradycja) zamierza już urządzić turniej strzelecki z prawdziwego zdarzenia, połączony z wyborem króla kurkowego.Już teraz raciborscy bracia reprezentują swoje miasto na imprezach w regionie. Józef Pluta z dumą oznajmia m.in., że wystąpił na turnieju strzelania z broni czarnoprochowej, który rozegrano 22 maja w Rybniku. Zdobył 69 pkt i zajął odległe, 29. miejsce. Ale w tym wypadku nie ma to większego znaczenia. Liczył się sam udział. Zresztą hetman mówi, że strzelał z cudzej broni. Pierwsza myśl o odrodzeniu bractwa pojawiła się w połowie 2004 roku. Jak mówi Józef Pluta, sporą zasługę w tym mają pasjonaci z Rybnika. Zorganizowali zresztą nawet specjalną konferencję w raciborskim muzeum, na której zachęcali do wskrzeszenia tradycji kurkowej w Raciborzu. Pomagali i wciąż służą pomocą swoim młodszym braciom z Raciborza. – Jeżeli w ciągu tej pięcioletniej kadencji uda się osadzić tu bractwo i na stałe wpisać je w to miasto, będzie to nasz sukces – mówi hetman.

Komentarze

Dodaj komentarz