20052617
20052617


Sprawa mieszkańców ul. Gruntowej toczy się od siedmiu lat w Wydziale II Cywilnym Sądu Rejonowego w Rybniku. Chodzi o ustanowienie na rzecz ośmiorga wnioskodawców służebności drogowej. Każda ze stron obstaje przy swoim, mówiąc diametralnie różne rzeczy. Kilka dni temu do redakcji „Nowin” zadzwonił Andrzej Cieplik, prosząc o interwencję, bo jak można normalnie funkcjonować bez formalnie załatwionego dostępu do drogi? W podobnej sytuacji są inni właściciele domów i działek w tym rejonie, zaangażowani w spór. Grażyna i Stanisław Czerniowie mają kilkoro dzieci. W razie nie daj Boże jakiegoś nieszczęścia trudno byłoby dojechać do ich posesji karetce pogotowia czy też straży pożarnej.Zagrodził drogęPan Andrzej mówi, że kiedyś jeździli samochodami, a nawet przewozili materiały budowlane do wznoszonych budynków po prywatnej drodze, która w połowie należy do Piotra Raka, a w połowie do właściciela pobliskiego lasu. Rak i jego małżonka nie mogli się z tym pogodzić. Kiedy pan Piotr owdowiał, zagrodził całą drogę. Postawił na niej trzy słupki i rzekł, że od tej pory po drodze można tylko chodzić albo jechać rowerem. Potem jednak dogadał się z Dariuszem Żukowskim, jednym z sąsiadów, i tylko jemu udostępnił przejazd samochodem. Żukowski przeniósł słupki w głąb gruntowego traktu, by mieć swobodny przejazd, a równocześnie uniemożliwić innym sąsiadom (wedle umowy z Rakiem) poruszanie się samochodami po drodze.Roman Rak powiada, że nie jest człowiekiem złośliwym, lecz broni tylko swojego interesu. – Dom stoi na szkodach górniczych, które wyrządziła kopalnia Rymer, i jest spięty stalowymi kotwami, ale fundamenty nie zostały wzmocnione opaską żelbetową. Jak się rozpadnie, to gdzie pójdę na starość? – pyta wiekowy mężczyzna. Z opinii budowlanej, opracowanej na zlecenie Sądu Rejonowego w Rybniku, wynika, iż budynek ma uszkodzoną konstrukcję i znacznie odchylił się od pionu. Autorka ekspertyzy Irena Mandrysz, biegły sądowy z zakresu budownictwa, szkód górniczych oraz wyceny nieruchomości, uznała, że dom powinien znajdować się co najmniej sześć metrów od drogi, a stoi w odległości zaledwie 4,80 m.Haracz za przejazdRak twierdzi, że sąsiedzi powinni korzystać z drogi obok autoryzowanej stacji Citroëna, prowadzącej do ulicy Raciborskiej. – To jest niemożliwe, bo diler Citroëna postawił na drodze dwie bramy i co ciekawe, w części zagrodził teren należący do swojego sąsiada Andrzeja Ciszaka – zaznacza Cieplik. – W tej sytuacji musieliśmy załatwić sobie nieformalny przejazd przez las. Właściciel terenu zażądał od nas za udostępnienie drogi po tysiąc zł na rok. Co mieliśmy robić, płaciliśmy ten haracz.Wreszcie właściciele nieruchomości przy Gruntowej powiedzieli „dość, płacimy za dużo!”. – Wtedy nasz „dobroczyńca” wywiózł na drogę górę gliny, gruzu i ziemi, odcinając nas od świata – dodaje pan Andrzej. Zdesperowani ludzie znaleźli w lesie jeszcze jedną drogę, najgorszą z dotychczasowych, która w czasie deszczu zamienia się w grzęzawisko. Ale kto im zaręczy, że za jakiś czas właściciele tego traktu nie postawią zakazu...Zbigniew Jarosik, diler Citroëna, twierdzi, że obok jego firmy nigdy nie było ogólnodostępnej drogi. Mówi, że to on zlecił zaprojektowanie i opłacił wytyczenie drogi do swojej stacji diagnostycznej, znajdującej się obok salonu samochodowego. Ciszak zgodził się na udostępnienie Jarosikowi pasa terenu o szerokości pół metra, by samochody mogły dojechać do stacji kontroli pojazdów. W zamian diler Citroëna dał sąsiadowi siatkę na ogrodzenie i umożliwił przejazd do ulicy Raciborskiej. Biznesmen mówi otwarcie, że dziś nic nie jest za darmo. Dziwi się, iż mieszkańcy nie wykupili terenu pod drogę, jak zrobił jeden z ich sąsiadów. Cieplik zaklina się, iż proponowali Rakowi taką transakcję, ale ten nie chciał rozmawiać o pieniądzach.Postanowienie sąduW styczniu 2003 roku rybnicki sąd wydał postanowienie w sprawie wytyczenia drogi dojazdowej do budujących się ośmiu posesji. Na posiedzeniu niejawnym zaproponował następujące drogi: prowadzącą przez las, obok Piotra Raka lub przedsiębiorstwa Zbigniewa Jarosika. Ten ostatni w liście do sądu napisał, że wytyczenie drogi obok jego firmy jest nie do przyjęcia, gdyż spowodowałoby to zamknięcie stacji diagnostycznej.Dariusz Żukowski chciałby pomóc sąsiadom, choć w tym stanie rzeczy na pierwszym miejscu stawia własne interesy. Jako prawnik widzi dwa rozwiązania. Jego zdaniem właściciele posesji przy Gruntowej nie powinni byli zaniechać udziału w postępowaniu o ustanowienie drogi koniecznej. Mówi, że niezwłocznie po zakupie w 2000 roku działki, kiedy już toczyło się postępowanie, złożył w rybnickim sądzie pismo o gotowości udostępnienia przejazdu sąsiadom, ale oni nie robią nic, by prawnie unormować sprawę. – Wiem, że wiążą się z tym koszty, ale wytyczenie nowej drogi będzie jeszcze droższe – radzi pan Dariusz.Nas najbardziej dziwi w tym wszystkim to, że ludzie najpierw kupili działki w szczerym polu, a następnie pobudowali na nich domy, nie mając zagwarantowanego przejazdu. Tymczasem dostęp do drogi jest pierwszym warunkiem rozpoczęcia jakichkolwiek prac budowlanych. W tym miejscu zwracamy się do władz Rybnika, by pomogli mieszkańcom ulicy Gruntowej w rozwikłaniu ich dramatycznego problemu!Kanalizacja na rozdrożuNiedawno otrzymaliśmy również maila, podpisanego przez jedenaścioro zdesperowanych mieszkańców Niedobczyc, którzy nie są w stanie podłączyć swoich domów do sieci kanalizacyjnej (chodzi o siedem domów). – Nie mamy zgody na przeprowadzenie kolektora kanalizacji sanitarnej przez posesje przy ulicach Jabłoniowej i Hetmańskiej – skarżą się ludzie. Właściciele nie zgodzili się na przekopanie terenu. – Nie rozumiem odmowy, szczególnie w przypadku Maksymiliana Szczyry, który ma w tym miejscu nieużytki – dziwi się Lucjan Wojciechowski, współautor listu. Tym bardziej że rurociąg biegłby w samej granicy działki sąsiada. Druga z nieprzejednanych osób jest właścicielem ogrodu, przez który przechodzi linia wysokiego napięcia. Ludzi boli, że obydwaj sąsiedzi cieszą się kanalizacją sanitarną w swoich domach, a im odmawiają dostępu do kolektora.Mieszkańcy piszą: „Chcemy zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Mianowicie pozbawienie przyłącza do kanalizacji sanitarnej w chwili obecnej na zawsze pozbawia nas szans na przyłącze, jak i działek znajdujących się obok, a jeszcze niezabudowanych”. Zaskoczony postawą właścicieli obu działek jest rybnicki radny Henryk Ryszka. – Dobro sąsiadów na pewno nie zostało tutaj zauważone – kwituje. Samorządowiec dodaje, że teren po wykopach zostałby wyrównany i obsiany trawą. W razie jakichkolwiek zniszczeń miasto proponuje odszkodowanie w postaci drzewek lub innych sadzonek.Procedura administracyjnaMaksymilian Szczyra odpowiada na to, że grunt należy do jego córki, która mieszka w Niemczech. A ona nie chce zgodzić się na przekopywanie jej działki. Pan Maksymilian proponuje, by kolektor poprowadzić przez posesje zainteresowanych osób w kierunku rurociągu przy ulicy Górnośląskiej. Janusz Koper, pełnomocnik prezydenta miasta ds. realizacji projektu ISPA (budowy kanalizacji), wyjaśnia, że takie rozwiązanie nie wchodzi w rachubę, gdyż Górnośląska znajduje się znacznie wyżej niż domy, które należałoby podłączyć do kanalizacji. Stwierdza, że jeśli nie dojdzie do polubownego rozwiązania sprawy, wtedy zostanie wdrożona procedura administracyjna, polegająca na czasowym ograniczeniu prawa własności do gruntu. Oznacza to, że w majestacie prawa robotnicy wejdą na prywatny teren i przekopią jedną z dwóch wspomnianych działek, wprowadzając do ziemi rury. Koper informuje, że do tej pory miasto skorzystało z takiej możliwości tylko raz, a było to w Zamysłowie.

Komentarze

Dodaj komentarz