Lilie duze i male
Lilie duze i male


Jak co roku wypełnioną kwiatami galerię TZR odwiedzały prawdziwe tłumy. Tu nie ma kopii, plagiatów czy nietrafionych artystycznych prowokacji, wszystko jest naturalnie prawdziwe. Tym razem uwagę zwiedzających przyciągały olbrzymie, dorodne i intensywnie pachnące lilie stałego uczestnika rybnickich wystaw, 56-letniego Józefa Kapiasa z Radostowic koło Pszczyny, który hoduje je od blisko 20 lat. – To tzw. orientpety, czyli odmiana będąca wynikiem skrzyżowania lilii orientalnej z naszą lilią trąbkową. W moim ogrodzie rosną dopiero od trzech lat. Mam w nim około 100 gatunków lilii i wiele swoich krzyżówek, ale tych szczerze mówiąc nie liczę. Wiosną i latem kwiaty są u mnie na pierwszym miejscu. Nie ma rady, chcąc coś mieć, trzeba się poświęcić – mówi emerytowany murarz Józef Kapias.– Przymrozki, które nas zaskoczyły późną wiosną, poczyniły pewne spustoszenie w ogrodach i hodowcy z Rybnika i najbliższych okolic zostali praktycznie bez lilii azjatyckich. Na szczęście nasz klub jest w tej szczęśliwej sytuacji, że mamy członków z terenu całej Polski – od Bałtyku po Tatry, i jeśli coś nie uda się na Śląsku, to uda się gdzie indziej – mówi Piotr Wistuba z Rybnickiego Klubu Miłośników Kwiatów, który wystawę zorganizował. Jego członkami są nie tylko ogrodnicy z Poznania czy Tarnowa, ale także z okolic Augustowa czy Szczecina.Na wystawie prezentowano również tzw. siewki, czyli lilie nowych gatunków otrzymanych w wyniku krzyżówek. Doliczono się ich 35. Ich twórcy różnie podchodzą do efektów swoich hodowlanych zabiegów. Jedni robią to tylko dla siebie, inni zabiegają o zarejestrowanie ich własnych gatunków w międzynarodowych rejestrach lilii. – Każda siewka – czy zarejestrowana, czy nie – jest sukcesem człowieka, który ją wyhodował, a tak prywatnie uważam, że powinno się rejestrować tylko gatunki naprawdę wyjątkowe – mówi Piotr Wistuba. Jurorzy za najlepszą uznali siewkę zgłoszoną do konkursu przez Antona Mego ze Słowacji.W tym roku organizatorzy zmienili zasadniczo formułę konkursu i o wyborze najpiękniejszej lilii mieli zdecydować sami zwiedzający, którzy po obejrzeniu i obwąchaniu kwiatów wypełniali konkursowe kupony. Werdykt publiczności był wyjątkowo zgodny: za najpiękniejszą lilię wystawy uznano Oranię z ogrodu Józefa Kapiasa.Również publiczność była głównym jurorem konkursu kompozycji kwiatowych z liliami, który już tradycyjnie towarzyszył wystawie. Zgłoszono do niego 34 prace 16 autorów. – Zatarła nam się różnica między profesjonalistami i amatorami. Ci ostatni potrafią coraz więcej, bo biorą udział w różnego rodzaju kursach i szkoleniach. Utrzymywanie w tej sytuacji tego sztucznego podziału nie miałoby większego sensu – wyjaśnia Piotr Wistuba. Po podliczeniu głosów okazało się, że zwiedzającym najbardziej przypadła do gustu Symbioza autorstwa Darii Pająk z Rybnika, drugie miejsce zajęły ex aequo Teresa Klyszcz ze Skrbeńska i Rita Hiltawska z Rydułtów.Wystawa lilii jak co roku miała charakter otwarty – każdy mógł w piątek przynieść lilię ze swojego ogródka i przekazać ją organizatorom wystawy. Jak się dowiedzieliśmy, z możliwości tej skorzystały pojedyncze osoby. Po zakończeniu wystawy eksponaty rozprzedano.
Tekst i zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz