Znecali sie nad dziecmi
Znecali sie nad dziecmi


Gdy w sobotę na miejscu zjawili się mundurowi, okazało się, że kobieta, 31-letnia Iwona K., awanturowała się już od rana. Ofiarą pogoni był 35-letni Krzysztof M., jej konkubent, który powiedział funkcjonariuszom, że obudziła go, bijąc po twarzy. Potem wzięła nóż i zaczęła mu grozić śmiercią. Mężczyzna salwował się ucieczką. Iwona K. nie dała jednak za wygraną i rozpoczęła pościg. – Sąsiedzi poinformowali funkcjonariuszy, że od rana biegała po ulicy z nożem – mówi sierż. sztab. Krzysztof Skowron, oficer prasowy gliwickiej komendy. Zarówno mężczyzna, jak i kobieta byli pijani. Mundurowi zastali w ich w mieszkaniu czworo dzieci w wieku od 2,5 do 11 lat. Troje pochodzi z pierwszego małżeństwa kobiety, jedno z poprzedniego związku Krzysztofa M. Iwona K. siedziała schowana w szafie, miała we krwi ponad 2 promile alkoholu we krwi. Dzieci poskarżyły się, że zostały pobite przez rodziców. Czteroletni Kamil miał rozcięty łuk brwiowy, podbite oko oraz podrapaną twarz. Twierdził, że matka posiniaczyła go w nocy z piątku na sobotę. Jedenastoletni Mariusz skarżył się, że boli go głowa po tym, jak został uderzony deską.Obaj chłopcy trafili na obserwację do szpitala, a pijani rodzice do izby wytrzeźwień. Pozostałą dwójkę dzieci przekazano pod opiekę rodzinie brata Krzysztofa M. Wieczorem jednak szpital zdecydował, że one również powinny zostać zbadane. W środę wieczorem całą czwórkę wypisano do domu. Policja tymczasem wszczęła postępowanie mające wyjaśnić, czy w tej rodzinie dochodziło do przemocy. Sąsiedzi nie chcą za wiele mówić, ale nie mają dobrego zdania o Iwonie K. i Krzysztofie M. – Kiedy wprowadzili się tu trzy lata temu, skończył się spokój na naszej ulicy – mówi jedna z kobiet. Inna dodaje, że dzieci wprawdzie chodziły czyste i zadbane, ale matka często je biła. Mieszkający w pobliżu mężczyzna nieraz widział rozcięty łuk brwiowy u najmłodszego dziecka. Iwona K. tłumaczyła, że zraniło się, kiedy kładła je spać. – Leczyła się psychiatrycznie. W związku z występującymi u niej zaburzeniami otrzymywała rentę socjalną. Ponadto od roku rodzina ta miała kuratora sądowego – wyjaśnia sierż. sztab. Krzysztof Skowron.Stróże prawa dotąd nie podejmowali interwencji u tej rodziny, bo nie mieli żadnych sygnałów, że dzieje się tam coś złego. To samo mówi Andrzej Daroń, komendant knurowskich strażników miejskich. Funkcjonariusze na razie przesłuchują sąsiadów i świadków. Iwona K. zajmuje się domem, Krzysztof M. pracuje w kopalni Szczygłowice. Jeżeli okaże się, że uciekali się do przemocy, policja postawi im zarzut znęcania się nad dziećmi. Grozi za to kara od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Tekst i zdjęcie: (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz