fot. Dominik Gajda.
fot. Dominik Gajda.

„Kat kłania się i zabija” jest kontynuacją książki „Lista Wächtera. Generał SS, który ograbił Kraków”. Z obu pozycji wyłania się pasja badaczki i ogrom pracy włożony w końcowy efekt. Po co to Magdalenie Ogórek, przecież mogłaby Pani poprzestać na pracy w telewizji?

Bardzo dziękuję za to pytanie. Rzeczywiście jest tak, że jeśli szerokie grono opinii publicznej zna mnie jako dziennikarkę Telewizji Polskiej, to jakże łatwo zapomnieć, że z wykształcenia jestem historykiem. Nie ukrywam, że tej mojej pasji historycznej byłam od zawsze wierna: nie tylko wtedy, gdy obroniłam doktorat. Mimo tego, że z wykształcenia jestem mediewistką, to życie naukowe skierowało mnie na czas drugiej wojny światowej – bardzo trudny i ciekawy. Moją ogromną pasją jest wątek śledczy – moment, kiedy w archiwum odkrywa się dokument, który zupełnie zmienia znaczenie przekazu w historii. Okazuje się, że dane sprawy wyglądały zupełnie inaczej.

W zasobach Centrum Szymona Wiesenthala w Wiedniu odkryła Pani, że istniało Archiwum Otto Wächtera... Najsłynniejszy tropiciel nazistów obwiniał osobiście szefa Dystryktu Kraków, a potem Galicja za śmierć matki. Założył mu więc teczkę.

Do dzisiaj pamiętam dreszcz, który wędrował po kręgosłupie, gdy przeglądałam teczkę Wächtera w Wiedniu. Dla mnie to był szok, bo długo szukałam motywu, dlaczego służby izraelskie, amerykańskie i sowieckie z tak ogromnym zaangażowaniem szukały po wojnie generała SS, który był gubernatorem dwóch dystryktów w okupowanej Polsce. Wypytywałam historyków, dlaczego? Przecież nazwisko Wächter to nie Eichmann (główny koordynator i wykonawca planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej – red.) czy Göring. Wächter nie był nazwiskiem z pierwszych stron gazet Trzeciej Rzeszy. Tymczasem Sowieci próbowali go zabić jeszcze w czasie wojny. Skąd takie ciśnienie, żeby zgładzić Wächtera w Rzymie, oczekującego na przerzut do Ameryki Południowej tzw. szczurzym szlakiem.

Odpowiedź znalazła Pani w Wiedniu.

Drzemała sobie kilkadziesiąt lat w teczce. Zaskakujące dla historyka jest to, że dokument, który zmienia całą optykę pewnej sprawy, leży sobie spokojnie w centrum archiwalnym. Na początku nie przypuszczałam, że dokonam tam takiego odkrycia. Byłam zaskoczona, że Wächter próbował forsować u Himmlera zmianę podziału terytorialnego Generalnego Gubernatorstwa. Żaden historyk nie wspominał o tym. Uczyliśmy się, że najpierw były cztery dystrykty, a po napaści Niemiec na Związek Sowiecki utworzono piąty – galicyjski.
Co to zmieniłoby, jaki miałoby wpływ na funkcjonowanie Generalnej Guberni? Chciał powrotu do czterech, a nawet zmniejszenia GG do trzech dystryktów: Galicja, Radom i Lublin. Uważał, że Warszawa powinna być dystryktem miejskim. Proponowane zmiany uzasadniał tym, że łatwiej będzie kontrolować cały kraj, a tym samym unicestwić polski ruch oporu.

Ale to chyba nie był główny powód, że Wächtera chciały zgładzić najważniejsze wywiady świata...

Nie, absolutnie pełnym motywem dla służb kiedyś i dziś jest jego archiwum. Proszę sobie uświadomić, co byłoby, jeżeli znajdzie się ten zbiór dokumentów... Wiesenthal dostał od swojego źródła informację, że Wächter katalogował zbrodnie nazistowskie. Można sobie wyobrazić, że dzięki archiwum wychodzi wiedza, która poszerza znajomość tego, co się wówczas działo. Są tam nazwiska, dowody zbrodni na ludności cywilnej. Gdyby znalazły się takie dokumenty, Niemcy byliby absolutnie pod pręgierzem wobec świadka i to po raz pierwszy nie z grona ofiar, a generała SS.

W jakim celu Wächter gromadził te informacje?

On był sprytny. Zresztą, Wächterowie bardzo często wzorowali się na kimś. Przykładowo, po Anschlussie Austrii Otto nauczył się od swojego kolegi, gauleitera Baldura von Schiracha jak rabować dzieła sztuki, jak wygląda takie modus operandi. Obojętnie, czy z muzeów czy z prywatnych kolekcji. Tak samo było i w tym wypadku. W 1944 roku przyglądał się generałowi Karlowi Wolffowi, który zaczął paktować z Amerykanami. Uważam, że Wächter pomyślał sobie, że archiwum będzie jego kartą przetargową po wojnie. Zauważył, że Alianci rozmawiają z tymi, którzy mają wiedzę. Myślę, że nie spisywał tych zbrodni jeszcze jako szef Dystryktu Kraków, tu Wiesenthal miał dobre informacje od źródła, że Otto zaczął katalogować je dopiero we Lwowie.
Drugim motywem spisywania nazistowskich zbrodni była nienawiść wobec szefów policji w: Generalnym Gubernatorstwie - Krügera i Dystrykcie Galicja – Katzmanna. Obaj generałowie SS i policji nie lubili Wächtera, a nawet donosili na niego do Berlina. I trzecie, najistotniejsze: proszę sobie wyobrazić, że nagle odnajdują się oryginały rozkazów Szuchewycza czy Bandery, z których wynika, że zlecali oni mordy na Polakach i Ukraińcach. To wstrząsnęłoby całkowicie ukraińską narracją historyczno-polityczną.

Co Otto zrobił ze swoim archiwum po wojnie?

Według źródła z Centrum Wiesenthala, pojechał z tym archiwum do Rzymu. Jego celem jest ucieczka „szczurzym szlakiem” do Ameryki Południowej. Przemieszczał się ze swoją kartą przetargową. Archiwum, stanowiło według Ottona glejt, przepustkę do nowego życia.
Wygląda na to, że najbardziej na likwidacji Wächtera mogło zależeć nazistom, a tymczasem Otto został otruty przez podwójnego sowieckiego i zarazem amerykańskiego agenta. Dlaczego?
Moim zdaniem, ponieważ Wächter traktował sformowaną w 1943 roku 14 Dywizję Waffen SS-Galizien jako swoje dziecko, jego archiwum zawierało też dane personalne ochotników. Dla Niemców wiedza obojętna, dla Sowietów i Amerykanów już nie. Proszę sobie wyobrazić, że to archiwum odnajduje się dziś wraz z nazwiskami agentów OUN-UPA, zainstalowanymi wśród Sowietów. Czyta Pan w nim też np., że wnuk ochotnika, który mordował Polaków w Hucie Pieniackiej, teraz jest prominentnym politykiem na Ukrainie. Jedno wiemy na pewno, że to archiwum było i jest bardzo smacznym kąskiem dla służb.

Wächter najprawdopodobniej podjął rozmowy z wywiadem amerykańskim w 1949 roku, w Rzymie. Do współpracy jednak nie doszło. Wkrótce Otto zapłacił najwyższą cenę...

Moim zdaniem, zamordowano go w 1949 roku z powodu tego archiwum. Nawet dziś jest ono wiele warte. Zakładam, że mógł zdeponować swoje archiwum u pracującego w Watykanie biskupa Aloisa Hudala, które potem odzyskała małżonka generała SS, Charlotte.

Druga część rozmowy z dr Magdaleną Ogórek za tydzień, w świątecznym magazynie „Nowin”.

Rozmawiał: Ireneusz Stajer

Część druga: Uciekali szczurzym szlakiem.

Komentarze

Dodaj komentarz