Szara masa


O tym, jaką dany naród cieszy się opinią w świecie, decydują zazwyczaj jego wybitni przedstawiciele: Chopin, Wałęsa, Jan Paweł II... O sukcesie wyborczym wręcz przeciwnie – szara masa. Tu głos noblisty czy rektora uniwersytetu jest wart dokładnie tyle samo, co krzyżyk postawiony na liście przez życiowego nieudacznika, który wracając z monopolowego, natknął się na lokal wyborczy. By wygrać wybory, trzeba zdobyć głosy szarej masy, która nie ma pojęcia o polityce, ekonomi i kilku innych ważnych rzeczach, ale przepada za to za gwiazdami telewizji, estrady, disco polo i kiełbasą wyborczą. Z pomocą tych „atrakcji” łatwo wryć się w pamięć wyborców, a to już połowa sukcesu.Są też i inne sposoby na taki ślad w pamięci pospólstwa. Oto kandydat pokazuje się a to na meczu miejscowej drużyny futbolowej, a to na dożynkach. Tu spory handicap mają ci kandydaci, którzy pełnią już funkcje publiczne. W czerwcu nad jedną z głównych ulic Rybnika pojawił się kolorowy baner. Jeden z zastępców prezydenta Jastrzębia zapraszał na nim na kolejne jastrzębskie dyktando. Co ciekawe, największymi literami wypisano tam imię i nazwisko owego wiceprezydenta, co pozwalało przypuszczać, że samo dyktando jest najmniej ważne. Dziś nie ma już wątpliwości – człowiek z banera kandyduje i wcale nie do tytułu mistrza polskiej ortografii.Zdecydowanym tryumfatorem ostatnich wyborów parlamentarnych w Rybniku został Stanisław Mamiński. To typowy przykład tzw. spadochroniarza, który z okręgiem, z którego kandyduje, nie ma nic wspólnego. Mamiński, wtedy szef Krajowej Partii Emerytów i Rencistów (koalicja SLD), z Rybnikiem miał tyle wspólnego, co samo miasto z przetwórstwem rybnym. Nieznany tu zupełnie „spadochroniarz” okazał się jednak cwaną bestią. Oto obkleił pół miasta swoją gębą na tle bazyliki św. Antoniego. Komuszek-świętoszek złapał w ten sposób boże owieczki za serce i w cuglach wygrał wybory. Wkrótce stało się o nim głośno, ale nie za sprawą parlamentarnych talentów. W restauracji urządził karczemną awanturę, a na dodatek wznosił jakieś hitlerowskie okrzyki. Szybko okazało się też, że ubogi emeryt jest właścicielem ośrodka wypoczynkowego na Mazurach.Specjaliści od kampanii wyborczych bacznie obserwują życie. Dziś najpopularniejszym sposobem przekazywania informacji są telefoniczne SMS-y. Nietrudno zauważyć, że niektóre plakaty wyborcze, których pełno już na słupach ogłoszeniowych, są takimi SMS-ami do wyborców. Krótko i konkretnie. Kowalski, lista numer 77. Do zakotwiczenia się w pamięci powinno wystarczyć.Wacław Troszka

Komentarze

Dodaj komentarz