Biovital zamiast szampana
Biovital zamiast szampana


Obchodziła je w gronie najbliższych. W południe z bukietem kwiatów, łakociami i listem gratulacyjnym zjawili się u niej przedstawiciele władz Gaszowic, wójt Andrzej Kowalczyk i sekretarz gminy Sabina Mańczyk. Wieczorem mszę w domu jubilatki odprawił miejscowy proboszcz, ks. Eugeniusz Twardoch.Najstarsza mieszkanka gminy Gaszowice jest osobą niezwykle pogodną, choć ostatnimi laty życie nie szczędziło jej cierpień. Trzy lata temu pochowała młodszego syna Huberta, w czerwcu tego roku ukochaną córkę Lidię, która bardzo przejmowała się przygotowaniami do setnych urodzin matki. – Mama zawsze była czuła i wrażliwa i nieraz wybroniła nas przed laniem, które zresztą całkiem słusznie chciał nam sprawić tata – wspomina 65-letni syn Ginter, który na stałe mieszka w Niemczech.Jubilatka sama już nie chodzi i słabo słyszy, ale wspomnieniami często wraca do czasów swej młodości. Wspomina przydrożny drewniany krzyż i murowaną dzwonnicę, które stały niedaleko ich domu, i naloty z czasów II wojny światowej, gdy przesiadywali w piwnicy na drewnianych pryczach. Jej mąż Rudolf Dzierżęga pochodził z Rydułtów. Jak wielu Ślązaków służył w niemieckim wojsku. Pod koniec wojny został wywieziony na Sybir. Z „nieludzkiej ziemi” wrócił jesienią 1945 roku. Przywiózł listę blisko 50 osób. Były na niej nazwiska mieszkańców Gaszowic i sąsiednich miejscowości, którzy tam, na Syberii, zginęli. Sam też nie cieszył się długim życiem, zmarł nagle w 1962 roku.Pani Franciszka mieszka dziś ze swą wnuczką Izabelą, jej mężem i prawnukami Patrykiem i Dominiką. Seniorka rodu dba o swój wygląd, a pod poduszką trzyma grzebień i małe lusterko. Gdy tylko zobaczy w nim siwy kosmyk, każe farbować sobie włosy. A wzrok ma dobry, sama, bez okularów, przeczytała list gratulacyjny od wójta. Do dziś ceruje sobie też ubrania; uważa, że sama zrobi to najlepiej. Gdy była nieco młodsza, z zamiłowaniem haftowała obrusy i zasłony.Nie jest, jak mówią sami domownicy, „wymyślata”, je to co wszyscy. Jednym z jej przysmaków jest chleb z masłem i z „hauskyjzą”, czyli serem domowym. Codziennie dla zdrowia wypija też lampkę produkowanego na spirytusie „biowitalu”. Nie może się nachwalić doktora Romana Kubka, który mieszka w Czernicy i zagląda do niej co kilka miesięcy.Wieczorami, czasem do późnej nocy, słucha Radia Maryja, co z powodu jej kiepskiego już słuchu bywa nieco uciążliwe dla domowników, ale czego nie wybacza się takiej „babci”. Od złego strzeże ją, jak mówi, św. Barbara, której stary portret wisi nad jej łóżkiem. Dostała go dawno temu od swojej „starki”.Pani Franciszce życzymy wiele szczęścia i zdrowia na kolejnych 100 lat.
Tekst i zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz