Pasażerowie pod kontrola
Pasażerowie pod kontrola


Niewielkie kamery umieszczone w szklanych przyciemnionych kloszach są ledwie widoczne. Może dlatego umieszczona na drzwiach informacja „autobus monitorowany” budzi szczere zdziwienie wśród wielu pasażerów. Niewielki monitor znajduje się w kabinie kierowcy. W razie potrzeby szofer może cofnąć nagranie i zobaczyć, co w ciągu ostatnich kilku czy kilkunastu minut działo się w jego autobusie. Podobnie jest w przypadku interwencji np. policji, która może otrzymać nagranie z autobusowego monitoringu na płycie CD. Nagrania, rejestrowane w wersji cyfrowej, są przechowywane przez tydzień. Potem, jeśli nie ma żadnych interwencji, ulegają skasowaniu. Wyposażenie w ten system pięciu nowoczesnych autobusów, kursujących na wspomnianej linii, kosztowało Zarząd Transportu Zbiorowego ok. 50 tys. zł. Jeśli okaże się, że kamery przyczyniły się do poprawy bezpieczeństwa pasażerów narażonych dotąd na kradzieże kieszonkowe i spowodowały spadek liczby aktów wandalizmu, będą sukcesywnie montowane w autobusach kursujących na pozostałych liniach.Jak mówi Arkadiusz Szweda, rzecznik rybnickiej komendy, takim pomysłom można tylko przyklasnąć. Dlatego policja pokłada tak duże nadzieje w systemie monitoringu, który ma pojawić się w centrum miasta. – Złapanie kieszonkowców na gorącym uczynku jest bardzo trudne, dlatego obraz z kamery może być pomocny – dodaje Arkadiusz Szweda. Kilka miesięcy temu stróże prawa wypowiedzieli wojnę kieszonkowcom. Co kilka dni zatłoczonymi autobusami podróżują policjanci w cywilu, zaś rejony najbardziej zatłoczonych przystanków patrolują mundurowi. W środę, 9 listopada, autobusami podróżowało np. sześciu funkcjonariuszy, a kolejnych 12 obserwowało najpopularniejsze przystanki. – To chyba najlepsza rzecz, jaką udało się wprowadzić w komunikacji miejskiej – mówi 39-letni kierowca Tomasz Tworzewski, który na linii Rybnik – Żory jeździ z przerwami od 2001 roku. Jego zdaniem zachowanie zwłaszcza młodszych pasażerów już zmieniło się nie do poznania. Obecnie nie rysują rysikami szyb i nie piszą po burtach autobusu, przestali nawet jeść w autobusie słonecznik, co było prawdziwą plagą. – Dla nas, kierowców, najważniejsze jest jednak to, że dzięki kamerom sami czujemy się bardziej bezpieczni – dodaje pan Tomasz. 9 listopada na pl. Wolności wieczorem jakiś rozjuszony kierowca pobił szofera autobusu linii 52. Podobno dlatego, że na rondzie u zbiegu ulic Gliwickiej i Kotucza tył wozu przy ostrym skręcie w prawo „zaszedł” na jego pas ruchu, blokując mu drogę. Kamery co prawda nie uchroniły kierowcy przed napaścią, ale zarejestrowany obraz będzie teraz dowodem w sprawie.
Tekst i zdjęcie: WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz