Pogotowie dla miasta
Pogotowie dla miasta


Jak wyjaśnia Anna Janik, naczelnik wydziału zdrowia mikołowskiego starostwa, powołanie oddziału wyjazdowego na terenie Orzesza zostało ujęte w planie zabezpieczenia medycznego. Również Regina Hajduk, burmistrz miasta, zapewnia, że znalazłoby się odpowiednie miejsce, w którym można by stworzyć siedzibę dla ratowników. Przeciwwskazań dla tej propozycji nie ma też szefostwo Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. – Wszystko zależy od tego, czy Narodowy Fundusz Zdrowia zakontraktuje nowe zespoły – wyjaśnia Krzysztof Leski, dyrektor ds. lecznictwa katowickiego WPR. Że sprawa jest do załatwienia, potwierdza przypadek powiatu bieruńsko-lędzińskiego, który dostał własne pogotowie i obecnie dysponuje dwoma ambulansami.Póki co, na przeszkodzie realizacji pomysłu stoją pieniądze. Dobowe utrzymanie karetki kosztuje 1,7 tys. zł. I chociaż nie ma ceny na ludzkie życie, ten akurat argument w przypadku Narodowego Funduszu Zdrowia niewiele znaczy. – W tym roku na dodatkowe kontrakty nie ma pieniędzy. Może fundusze na to znajdą się w przyszłorocznym budżecie NFZ – wyjaśnia Ryszard Stelmaszczyk, rzecznik prasowy NFZ w Katowicach.Za tym, by ambulans w Orzeszu znalazł jednak stałą siedzibę, przemawia bardzo istotny fakt. Przez miasto przebiega spory odcinek drogi krajowej nr 81. Wiślanka jest drogą bardzo ruchliwą i często dochodzi na niej do kolizji oraz poważnych wypadków. Wielokrotnie, kiedy wypadki zdarzają się na orzeskim odcinku trasy, prędzej na miejscu zjawiały się ekipy ratunkowe z Żor niż z Mikołowa. Przyczyna jest banalna. Odległość z Mikołowa do Orzesza wynosi jakieś 20 kilometrów. Dojazd mikołowskiej karetce zajmuje co najmniej 15 minut. Ponieważ żorscy ratownicy mają bliżej, są szybsi.W mikołowskim starostwie tłumaczą, że wszystko jest zgodne z przepisami. Te bowiem mówią, że karetka musi dojechać do pacjenta mieszkającego w terenie zabudowanym w ciągu 8 minut, natomiast na dotarcie do oczekującego na pomoc w terenie niezabudowanym ma 15 minut. Tymczasem tylko od stycznia do września br. w zdarzeniach, które miały miejsce na DK 81 na wysokości Orzesza, mikołowskie pogotowie aż w 64 przypadkach wyręczały służby ratownicze z Żor.Jak widać, własne pogotowie ratunkowe to dobry pomysł, wart wprowadzenia w życie. Z całodobowej opieki medycznej na miejscu zadowoleni byliby zarówno przejezdni, jak i mieszkańcy gminy. Choć do tematu z zapałem podchodzą samorządowcy z gminy i starostwa, to decyzja należeć będzie i tak do Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeśli w przyszłorocznym budżecie znajdą się pieniądze, Orzesze będzie miało swój punkt pogotowia, w przeciwnym razie do pacjenta czy ofiary wypadku nadal będą jeździć karetki z Mikołowa lub Żor. Zależy, która szybciej dojedzie.
Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ

Komentarze

Dodaj komentarz