Jak w slumsach
Jak w slumsach


Z drzwi dawno odpadła farba, na domiar złego nie można ich zamknąć. Po ogromnych korytarzach hula więc wiatr. Klatki schodowe przypominają slumsy w najgorszych dzielnicach biedy wielkich amerykańskich miast. Nie można mieć zaufania do rozklekotanych poręczy, równie niestabilne są okna. Ludzie nie myją więc szyb, żeby nie wypaść na zewnątrz budynku.Zdesperowani mieszkańcy napisali do redakcji „Nowin”. Twierdzą, że żyją jak na śmietniku. Rzeczywiście w okolicy bloku tarza się mnóstwo odpadów. Nikt nie kosi wysokiej trawy, dorównującej miejscami krzakom. W mieszkaniach na wyższych piętrach wciąż jest ciemno, gdyż światło zasłaniają korony drzew. W środku panuje wilgoć i grasują insekty. Klatka schodowa jest sprzątana tylko raz w miesiącu. Lokatorzy twierdzą, że za tak kiepskie warunki płacą zbyt wysoki czynsz. Niektórzy uiszczają nawet 550 zł miesięcznie.Barbara Klimczak określa to wszystko dosadnym słowem „syf”. Marian Kuropiński, górnik kopalni Chwałowice, twierdzi, że lepiej mają bezdomni, którzy trafiają do odnowionych na koszt gminy mieszkań komunalnych. Emerytka Genowefa Szyra wstydzi się zapraszać do bloku znajomych. Krystyna Sowa wzięła sprawy w swoje ręce. Mówi, że sprząta w czynie społecznym korytarz na parterze, zaś syn piwnice.Stan techniczny budynku jest skutkiem wieloletnich zaniedbań. Jadwiga i Marian Białowąsowie opowiadają, że kiedyś blok należał do kopalni Rymer. Potem przejęła go Spółdzielnia Mieszkaniowa „Centrum”, obecnie jego właścicielem jest gmina. Administruje nim Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Wielu lokatorów potrafiło gustownie i przytulnie urządzić swoje mieszkania, co kontrastuje ze zrujnowaną częścią wspólną, czyli holem, korytarzami i schodami.Niestety, za zły stan budynku ponosi winę część mieszkańców. To przecież nie pracownicy ZGM brudzą ściany, dewastują drzwi i barierki ochronne. Ponoć na dachu jest mnóstwo śmieci, które wynoszą tam niektórzy lokatorzy. Natomiast administrator powinien już dawno uzupełnić numerację budynku, wymalować korytarze i uporządkować otoczenie!Od pięciu lat budynkiem opiekuje się ADM nr 2 Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku. Jego kierownik Wiktor Mandrysz tłumaczy, że miasto przejęło od poprzednich właścicieli blok w fatalnym stanie technicznym. – Kiedyś był to budynek rotacyjny, do którego trafiali ludzie o różnym poczuciu szacunku do wspólnej własności – opowiada szef ADM-u. – Nie wszyscy lokatorzy są ideałami. Ale staramy się nadrabiać zaległości i przynajmniej naprawiać zepsute urządzenia.Mandrysz wylicza, że wielokrotnie uzupełniano oświetlenie na klatkach schodowych. Niestety, ciągle ktoś wykręca żarówki. ADM wstawił też do klatki B nowe drzwi, ale znów ktoś wyrwał je razem z futrynami. Stąd przeciągi na korytarzach. Kierownik zapewnia, że do wiosny zostaną przycięte drzewa, których korony zasłaniają okna w mieszkaniach. Natomiast odpiera zarzut, jakoby pracownicy ADM-u nie kosili trawy wokół bloku przy ulicy Rymera. Robią to trzy razy w roku. Póki co, ZGM nie ma pieniędzy na wymalowanie klatek schodowych. Kierownik zapewnia jednak, że w przyszłym roku mieszkańcy wreszcie doczekają się malowania. A co do felernych okien; budynek odwiedzi stolarz, który je zabezpieczy przed przypadkowym otwarciem.
Tekst i zdjęcia: IRENEUSZ STAJER

Komentarze

Dodaj komentarz