Mogą np. dokładnie przyjrzeć się wirtualnemu modelowi organizmu pacjenta.Urządzenie kosztowało 3 mln zł. 300 tys. dał szpital, resztę wyłożył Urząd Marszałkowski w Katowicach. Codziennie wykonuje się przy jego użyciu 25-30 badań. Osoby, które otrzymują stosowne skierowanie na badanie, muszą czekać w kolejce ok. miesiąca. Specjaliści obsługujący urządzenie cieszą się, że teraz mogą wykonywać badania z dużo większą dokładnością. Nowe urządzenie ma więcej funkcji od poprzedniego. – Dzięki np. opcji naczyniowej możemy zbadać stan tętnic wieńcowych u danego pacjenta i określić przyczyny ewentualnego ich zwężenia – mówi Barbara Strządała, kierowniczka szpitalnego zakładu diagnostyki obrazowej. To badanie bezinwazyjne, przed jego rozpoczęciem pacjentowi wstrzykuje się tylko tzw. kontrast. Zastępuje to klasyczną koronarografię, w czasie której trzeba wkłuć się do tętnicy udowej i wprowadzić tam cewnik. Tu badanie, jak wyjaśnia szefowa zakładu, trwa raptem ok. 20-30 sekund, a wykonuje się je na jednym oddechu wstrzymanym przez pacjenta. Uzyskany materiał opracowuje lekarz już bez udziału chorego. – Mamy też możliwość przyjrzenia się tętnicom kończyn dolnych, czego nie było w poprzednim tomografie – dodaje Barbara Strządała.To jedyne w naszym regionie urządzenie do tak precyzyjnego diagnozowania stanu naczyń wieńcowych. Skorzysta na nim również Narodowy Fundusz Zdrowia, ponieważ za takie badanie płaci mniej niż za klasyczną koronarografię. Inna nowa opcja to koloskopia wirtualna, pozwalająca na stworzenie wirtualnego obrazu np. jelita grubego. Do tej pory, by osiągnąć zbliżony efekt, trzeba było wprowadzić do niego endoskop. Nowa metoda jest więc dużo bardziej bezpieczna i komfortowa dla pacjenta. Gdyby były na to fundusze, z pomocą nowego tomografu można by przeprowadzać tzw. badania przesiewowe i przy niewielkiej stosunkowo dawce promieniowania badać podatność poszczególnych osób na chorobę wieńcową. Przy dzisiejszych nakładach na służbę zdrowia to jednak pieśń przyszłości.
Tekst i zdjęcie: (WaT)
Komentarze