Miasto bez zobowiazan
Miasto bez zobowiazan


W budynku przy ul. Dworek prywatna fundacja prowadzi dom dziecka i świetlicę środowiskową. Na mocy umowy z 1993 roku korzysta za darmo z komunalnego obiektu, a miasto pokrywa jeszcze koszty jego eksploatacji, płacąc m.in. rachunki za prąd i ogrzewanie. Mimo to od pewnego czasu fundacja domagała się od gminy zapłaty za usługi, które na rzecz dzieci z Rybnika świadczył prowadzony przez nią dom dziecka. W umowie użyczenia budynku nie ma o nim słowa, bo fundacja uruchomiła go kilka lat później. Miasto nie zamierzało zapłacić, więc SM skierowała pozew do sądu. Początkowo domagała się prawie 758,5 tys. zł za lata 1999-2002, ale w lutym ubiegłego roku podniosła żądania do ponad 1,473 mln zł, co ma być zwrotem kosztów, jakie poniosła, prowadząc dom dziecka od kwietnia 1998 do maja 2003. W czasie pierwszego procesu miasto domagało się przede wszystkim szczegółowych wyliczeń kosztów, jakie poniosła fundacja. Przedstawiono wtedy zestawienia rachunków wystawionych na Signum Magnum m.in. przez rybnickie Makro. Jak powiedzieli nam radcy prawni magistratu, po pierwsze rachunki te opiewały na łączną kwotę tylko 42 tys. zł, po drugie obejmowały towary, które w żadnym wypadku nie mogły być związane z prowadzeniem domu dziecka.Małgorzata Sojka, dyrektor Dworku Dzieci, tłumaczyła, że wydatki te nie były księgowane na dom dziecka. W sali sądowej przedstawiciele fundacji mieli ostatecznie przyznać, że kwota, której się domagają, to nie tyle zwrot kosztów, co zapłata za świadczone usługi. Należność za miesięczny pobyt dziecka w Dworku Dzieci, którego siedzibę utrzymuje przecież gmina, wyliczono na 4 tys. zł. (wynagrodzenie personelu – 1850 zł, wyżywienie – 300, amortyzacja – 800 zł, dochodzenie placówki do wymaganych ustawowych standardów – 380 zł). Radcy prawni urzędu zakwestionowali tę stawkę, twierdząc, że niewiele ma wspólnego z realiami. 1 marca sąd okręgowy zdecydował o oddaleniu powództwa fundacji. Uznał jej roszczenia za niezasadne, a dodatkowo zasądził na rzecz miasta pokrycie kosztów tzw. zastępstwa procesowego w wysokości 7,2 tys. zł. Fundacja odwołała się do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. 4 października zapadł wyrok: apelacja została oddalona, a SM obciążono kolejnymi kosztami w wysokości 5,4 tys. zł. Teraz fundacja może już tylko wystąpić o kasację wyroku do Sądu Najwyższego, musi to jednak zrobić w jej imieniu wynajęty adwokat bądź radca prawny.25 października magistrat wystąpił do komornika o ściągnięcie należności, wskazując dwa źródła środków: rachunek bankowy fundacji oraz cztery zarejestrowane na nią samochody (star, polonez atu, toyota previa, opel combo). Wszystkie mają jeszcze stare tablice rejestracyjne, więc każdy z nich ma minimum sześć lat. Przedstawiciele SM zwrócili się do radcy prawnego urzędu o wskazanie konta, na które miałyby trafić należności i z prośbą o rozłożenie ich na raty w związku z trudną sytuacją materialną. Warto przypomnieć, że prezydent Adam Fudali postanowił wykorzystać roszczenia fundacji jako uzasadnienie wypowiedzenia umowy z 1991 roku, na co w końcu ubiegłego roku otrzymał przyzwolenie od rady miasta. Paragraf ósmy owej umowy mówi, iż miasto może wypowiedzieć umowę użytkowania swojego budynku w przypadku zaprzestania prowadzenia działalności charytatywnej przez fundację. Uzasadnienie uchwały rady o wypowiedzeniu Signum Magnum umowy było więc krótkie: w gminnym budynku fundacja nie prowadzi działalności charytatywnej, lecz świadczy płatne usługi, za które domaga się zapłaty. Termin wypowiedzenia upływa z końcem grudnia, Signum Magnum do wyprowadzki wcale się jednak nie przygotowuje.Roman Adamaszek z SM twierdzi, że wypowiedzenie umowy przesłane im przez prezydenta ma wadę prawną i jest nieskuteczne, gdyż nie zostało przez niego podpisane. Zaprzecza temu prezydent Fudali, który jest pewien, że fundacja opuści miejski budynek z końcem roku. Jeśli nie, prezydent skorzysta z procedur dopuszczonych prawnie w podobnych sytuacjach. Jak wyjaśnia, fundacja składając pozew, żądała na dziecko 4 tys. zł miesięcznie, co było nie do przyjęcia dla gminy. Dysponuje ona w końcu pieniędzmi, które są własnością wszystkich rybniczan. – Ktoś mógłby pomyśleć, że walczymy z fundacją dlatego, że tuż obok powstaje Plaza, ale to dwie różne sprawy, które tylko nałożyły się na siebie zbiegiem okoliczności – mówi prezydent. Zapewnia, że gdyby fundacja prowadziła swój ośrodek w sposób, który by zadowalał miasto, nadal mogłaby tam funkcjonować i powstanie Plazy nic by nie zmieniło. – Niestety fundacja od pewnego czasu wymyśla różne historie, by utrudnić życie miastu, a to zabiera urzędnikom bardzo dużo czasu – dodaje prezydent. Wszystko wskazuje na to, że w budynku, który ma opuścić SM, gmina ulokuje kolejną rodzinę prowadzącą rodzinny dom dziecka. Obecnie w domu dziecka Signum Magnum przebywa jedna 14-letnia dziewczyna spoza Rybnika, a ze świetlicy środowiskowej, będącej tzw. placówką wsparcia dziennego, korzysta ok. 30 dzieci.
Tekst i zdjęcie: WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz