Sztuka sprzedazy
Sztuka sprzedazy


Do lamusa odeszły już czasy, kiedy głównymi odbiorcami węgla wydobywanego przez jastrzębskie kopalnie były krajowe koksownie. Obecnie, po przejęciu większości z nich przez Mittal Steel Poland, przy sprzedaży węgla JSW traktowana jest jak każdy inny kontrahent. A to oznacza, że pracownicy biura marketingu i jakości węgla muszą się nieźle nagłowić, by sprzedać każdą tonę węgla.– Czy się nam to podoba, czy nie, to zostaliśmy wciągnięci w grę dużych korporacji światowych i musimy się temu podporządkować – mówi Włodzimierz Radoła, wiceprezes JSW, dyrektor biura marketingu i jakości węgla.JSW jest największym w Europie producentem węgla koksującego typu 35. To najlepszy gatunek. Roczne wydobycie w kopalniach spółki sięga 13,5 mln ton, w tym 11,4 mln ton stanowi węgiel koksujący. W kopalni Krupiński fedruje się węgiel niższej jakości – typu 34. Kiedy na przełomie 2003/2004 roku niezwykle dynamicznie zaczęła rozwijać się gospodarka Chin, popyt na węgiel na rynkach światowych przewyższył jego podaż. Państwo Środka przyjmowało każde ilości stali. To natychmiastowo odbiło się na cenach węgla koksującego, które z dnia na dzień osiągały rekordowo wysokie progi. To sprawiło, że ubiegły rok był dla JSW niezwykle udany. Spółka zakończyła go z zyskiem netto w wysokości 1,5 mld zł.Hossa skończyła się na początku bieżącego roku. Chińczycy przestali kupować stal. Sami zaczęli nawet eksportować swoje nadwyżki. Rynek natychmiast zareagował spadkiem cen węgla.– Dotknęło to także nas, gdyż grupa ze względu na obniżenie produkcji stali ograniczyła kupno koksu – tłumaczy wiceprezes Radoła.Największy producent koksu w kraju, Zakład Koksowniczy „Zdzieszowice”, na gwałt zrywał kontrakty eksportowe. Koksowania przestała też odbierać węgiel od JSW. Spółka zmuszona była do poszukiwania nowych rynków zbytu. Nie było to łatwe. Obecnie cała Europa jest wręcz zasypana koksem. Spółka stanęła przed poważnym problemem. Węgiel magazynowany był na przykopalnianych składowiskach. Zarząd spółki nie chciał korzystać z obcych składowisk, gdyż pociąga to za sobą określone koszty. W dodatku istnieje niebezpieczeństwo strat węgla w wyniku kradzieży. Ograniczenie produkcji nie wchodziło w rachubę. Po pierwsze dlatego, że jest to operacja trudna technicznie. Po drugie: zadziałał czynnik społeczny – załoga przyzwyczajona do pracy na pewnym poziomie źle przyjęłaby zmniejszenie godzin pracy.Poszukiwania nowych kontrahentów zakończyły się sukcesem. Spółka zawarła niedawno kontrakty na sprzedaż do końca roku 800-900 tys. ton do Niemiec, Hiszpanii, Turcji, Egiptu i w mniejszych ilościach do Finlandii, Włoch, Francji i na Ukrainę. Pozwoli to utrzymać produkcję na dotychczasowym poziomie, a jednocześnie obniżyć zapasy na składowiskach o ok. 400-500 tys. ton. Pozostały węgiel zostanie sprzedany w przyszłym roku. Spółka liczy też, że niebawem sytuacja na rynku zostanie uregulowana i Mittal Steel, dotychczasowy największy odbiorca węgla wydobywanego w kopalniach Zofiówka, Borynia, Jas-Mos, Pniówek i Krupiński, znów zacznie kupować w dużych ilościach. Na razie największym zagrożeniem dla utrzymania dotychczasowego poziomu sprzedaży jest węgiel z Chin. Niemal w każdej chwili Chińczycy mogą zalać europejski rynek swoim produktem, którego w okresie schładzania gospodarki mają w nadmiarze. Dlatego w spółce muszą cały czas pilnować, by utrzymać zawarte kontrakty. Wszak nikt nie da gwarancji, że odbiorcy dotrzymają podpisanych umów. ARKADIUSZ KUTA

Komentarze

Dodaj komentarz