Równi i równiejsi


Nie bardzo rozumiem też, o jaką równość w tych marszach chodzi. Doświadczenie życiowe uczy mnie, że równość występuje li tylko w matematyce. W życiu publicznym tego hasła używa się nader często, ale tak naprawdę to tylko chwytliwy slogan. Wymyślono go dla tej części ludzkości, której ze sloganami łatwiej żyć. Ileż pięknie zapowiadających się rewolucji walczyło o równość, braterstwo i takie tam różne. Krótko po ich zwycięstwach okazywało się, że wśród tych nowo narodzonych równych są mniej i bardziej równi.Jaką to niby równość można zaobserwować w otaczającym nas świecie? Już dinozaury przekonały się, że matka natura nie wszystkie stworzenia traktuje tak samo. Były wielkie i groźne, a mimo to nie przeżyły zmian klimatycznych. Przetrwały je za to inne zwierzęta jakiegoś podlejszego zdawałoby się gatunku. Natura nie może tak samo traktować tych, którzy dbają o przedłużenie gatunku, i naszych inaczej zorientowanych braci, którzy są ślepą uliczką ewolucji.To może brutalne i dalekie od tak modnej dziś tolerancji wobec wszystkich i wszystkiego, ale oczywistych faktów nie ma co ubierać w piękne eufemizmy.Równości nie ma na ulicy, w interesach, a nawet w małżeńskiej sypialni. Jedni otrzymali od natury galopujący intelekt i fizjonomię Shreka, inni boskie walory wizualne i rozumek Kubusia Puchatka. I choćby w konstytucji słowo równość pojawiało się pięć tysięcy razy, nigdy nie będą traktowani równo.W społeczeństwie równości też za cholerę. Na ile uczciwe wobec reszty ludu pracującego są przywileje emerytalne górników, których boją się kolejne rządy? Czy jako grupę zawodową ktoś będzie ich kiedykolwiek traktować na równi z pielęgniarkami, kierowcami itd. Górnicy pokazali niedawno, na co ich stać, i wystarczyło. A jakim to orężem może postraszyć władzę służba zdrowia, skoro ta ma własne rządowe lecznice?Równość to fikcja. Jeśli właściciel firmy chce przyjąć do pracy jakiegoś fachowca, to przecież żaden akt prawny nie zmusi go do równego traktowania schludnie odzianego, statecznego mężczyzny i młodziana w obwisłych dżinsach, z czubem na głowie i kolczykiem w nosie.Patrząc na całe to zamieszanie wokół parad „równości na niby”, mam wrażenie, że ktoś robi tak zwanym mniejszościom seksualnym niedźwiedzią przysługę. Jak tak dalej pójdzie, będą się kojarzyć już tylko z ulicznymi rozróbami i nachalnym manifestowaniem swej seksualnej odmienności. Wyjdzie na to, że jako atrakcja turystyczna będą mogli sobie paradować do woli, ale owa równość, na której im rzekomo tak zależy, będzie jeszcze większą fikcją niż obecnie. WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz