A1 z iskierka nadziei
A1 z iskierka nadziei


Ludzie prosili o nieuchwalanie planu w takiej postaci, bo oznacza to przyzwolenie na wariant rządowy, który zakłada wyburzenie 54 domów, zniszczenie pięciu ulic i wybudowanie dwóch wiaduktów. Spowoduje to, że życie dwóch tysięcy ludzi stanie się nie do zniesienia i skaże dzielnicę na zagładę. Prezydent Waldemar Socha tłumaczył, że rada nie może nic zdziałać. Przestała mieć cokolwiek do powiedzenia już 11 lat temu, gdy wyraziła zgodę na budowę szosy, a dalszy brak planu zaskutkowałby tym, że nikt nie mógłby zrealizować żadnej inwestycji. Uchwała przeszła więc niemal jednogłośnie. Delegacja wyszła wtedy z sali obrad, rozległy się też gorzkie uwagi, jak to gmina troszczy się o mieszkańców. Rozgoryczenie rownian było tym większe, że nie ograniczyli się do protestów, ale już dawno temu przygotowali społeczny wariant przebiegu A1.Wedle tej koncepcji ślad drogi przesunąłby się o ok. kilometr na zachód, więc szosa przecięłaby ul. Rybnicką nie w pobliżu skrzyżowania z drogą na Bies (tak zakłada wariant rządowy), ale o 300-400 m przed lotniskiem w Gotartowicach. W takim przypadku trzeba by wyburzyć tylko pięć domów. To rozwiązanie jest więc korzystniejsze ze względów ekonomicznych i społecznych, co przyznaje prezydent Socha, który twierdzi, że proponował jego uwzględnienie, kiedy był jeszcze na to czas. Miały na to nie przystać władze Rybnika. Nie one jedne. Mieszkańcy przedstawili swój projekt wojewodzie już w 2002 roku, ale on nie chciał ich słuchać, a następnego lata wydał decyzję lokalizacyjną dla wariantu rządowego. Ludzie odwołali się do Ministerstwa Infrastruktury, którego szef ociągał się z odpowiedzią, by w marcu zeszłego roku odpisać, że podtrzymuje decyzję gospodarza województwa. Rownianie zwrócili się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Warszawie, ale nie mogli doczekać się decyzji. Przed zeszłym Bożym Narodzeniem zadzwonili więc do WSA pod pozorem uzyskania adresu, żeby móc wysłać świąteczne życzenia, a tak naprawdę się przypomnieć.– Okazało się, że Ministerstwo Infrastruktury, za pośrednictwem którego składa się odwołania, nie przekazało tam naszego wniosku – opowiada Bronisław Da-Via. WSA zajął się więc sprawą dopiero z początkiem tego roku, ale zachował się nie lepiej niż resort infrastruktury. Najpierw doradził mieszkańcom złożenie skargi na ministerstwo, co wymagało zarejestrowania komitetu i opłacenia kosztów sądowych. Członkowie gremium, których jest pięciu, wydali 3 tys. zł, ale były to pieniądze wyrzucone w błoto. Sąd bowiem oddalił skargę i wydał wyrok na korzyść wariantu rządowego, w dodatku zwlekał z tym przez trzy czwarte roku. – Po prostu zrobił nas w konia – stwierdza Bronisław Da-Via, dodając, że jeszcze nie spotkał się z tak skandalicznymi praktykami, a mógłby, bo jest ławnikiem wodzisławskiego ośrodka Sądu Okręgowego w Gliwicach.Teraz ludzie czekają na uzasadnienie wyroku, które ma nadejść do połowy grudnia. Potem chcą odwołać się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie wstrzymuje to już jednak procedury, więc ogłoszono przetarg na wykonanie projektu technicznego spornego odcinka (od węzła Dębieńsko do Świerklan długości ok. 10 km, który dotąd był zawieszony z powodu protestów) oraz wybranie firmy, która dokona podziałów geodezyjnych gruntów i ich wyceny. Resztę działań umożliwi plan zagospodarowania, który wejdzie w życie 14 dni po ogłoszeniu w dzienniku urzędowym województwa, jeśli wojewoda nie zgłosi zastrzeżeń. Prezydent nie spodziewa się jednak takich niespodzianek. Nie oznacza to, że ci, którzy mieszkają w pobliżu planowanego szlaku, mają szykować się do wysiedlenia. Radni po uchwaleniu planu uznali bowiem, że wojewoda powinien ponownie rozpatrzyć możliwość realizacji wariantu społecznego celem zachowania integralności dzielnicy i ograniczenia uciążliwości autostrady. W zeszłym tygodniu prezydent wystosował do wojewody pismo w tej sprawie. Jego zdaniem szanse na jej załatwienie są spore, jeśli ktoś na górze uzna, że warto zmienić szlak ze względów społecznych. – Jeśli jednak władzom centralnym będzie zależało na jak najszybszym wybudowaniu drogi, nie zdziałamy nic – uważa Waldemar Socha.W Rowniu są mile zaskoczeni postawą rajców, bo nie sądzili już, że ktokolwiek w kraju zechce ich wysłuchać. Kilka dni po sesji Bronisław Da-Via był u prezydenta, który zaproponował jeszcze, że zadzwoni do ministra i umówi spotkanie. Ludzie stracili jednak zaufanie do szefa resortu, więc nie chcą jechać do stolicy, ale znowu nabrali nadziei. Dostrzegli, jak mówią, iskierkę w tym autostradowym tunelu. – Może to coś da. Mamy w końcu nowe władze – podsumowuje Bronisław Da-Via. Jeśli zmiana frontu rady miasta nie pomoże, mieszkańcy zwrócą się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Tekst i zdjęcie: ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz