Skandal na Skotnicy


Ci nie zgadzają się z zapisami nowego planu przestrzennego zagospodarowania miasta i poszukają pomocy w sądzie. Dopiero jednak teraz okazało się, że chodzi nie tylko o projektowaną budowę obwodnic, ale też o sprawę Skotnicy, która zakrawa na skandal. Przysiółka nie uwzględniono w opracowywanym miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dzielnicy, zaś do Orzepowic sztucznie przyporządkowano część Rybnickiej Kuźni. W ten sposób, zdaniem rady dzielnicy, mieszkańców przysiółka pozbawiono możliwości składania wniosków i uwag do tworzonego planu Orzepowic. Jakby tego było mało, do Skotnicy poprowadzono kanalizację w ramach unijnego programu ISPA, a następnie radni zatwierdzili plan zagospodarowania, wedle którego rejon miał być zalesiony!Mieszkańcy skrytykowali ten pomysł i złożyli szereg uwag do planu, argumentując m.in., że kanalizacja nie może kończyć się w lesie. Radni odrzucili jednak wszystkie wnioski. Dopiero niedawno nieoficjalnie przyznali rację ludziom, podejmując uchwałę „w sprawie przystąpienia do sporządzenia zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta dla terenu Skotnicy”. Ruszyła stosowna procedura i teren ponownie zostanie przekwalifikowany pod budownictwo jednorodzinne. Bronisław Król i Romuald Laska z rady dzielnicy Orzepowice komentują, że może teraz kanalizacja nie pójdzie w las, ale do nowych domów, które staną w Skotnicy. I dodają, że trzeba było słuchać mieszkańców, a nie zdawać się na wiedzę fachowców z miejskiej komisji urbanistyczno-architektonicznej, którzy chcieli zalesić teren z biurowych foteli. Pytają też, skąd wziął się dziwny zapis o zalesianiu gruntów, na których stoją domy i biegnie kanalizacja. – To absurd – kwituje Król. W urzędzie zapewniają, że nie ma tu żadnej afery. Takie zapisy wymusiły potrzeby urbanistyczne. Jak wyjaśnia Krzysztof Jaroch, magistracki rzecznik, miejscowego planu nie podzielono ściśle według obszaru dzielnic, bo obejmował on tzw. jednostki strukturalne. Dlatego Skotnicy nie rozpatrywano z całymi Orzepowicami, a z tzw. rejonem miasta Rybnika.Przysiółek rzeczywiście znalazł się w strefie do zalesienia, ale to tylko dlatego, że w Rybniku jest zbyt dużo terenów budowlanych. W związku z tym pozostałe rejony, w tym Skotnicę, zaliczono do terenów rezerwowych. Zapis o zalesieniu nie zobowiązywał jednak do sadzenia tam drzew. Wręcz przeciwnie: stanowił zabezpieczenie terenu na przyszłość pod różnego rodzaju przedsięwzięcia. Zalesienie było jedynie propozycją, z której można skorzystać lub nie. – Jednakże pod wpływem licznych uwag mieszkańców jeszcze raz podjęliśmy temat – tłumaczy Krzysztof Jaroch. Stwierdza, że Rybnik jest jednym z niewielu polskich miast, w których obowiązują już nowe plany. Nie wyklucza to jednak zmian w dokumencie, gdyż planowanie jest procesem ciągłym i musi być dostosowywane do potrzeb. Wszystko to jest zgodne z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz studium uwarunkowań dla miasta. Niemniej sprawy mogłoby nie być, gdyby radni pomyśleli samodzielnie i przyjęli uwagi mieszkańców Orzepowic przed zatwierdzeniem planu. Wtedy nie byłoby społecznego protestu i konieczności szybkiego zmieniania części dokumentu. Czasem tzw. dyscyplina partyjna przynosi więcej szkody niż pożytku.
Tekst i zdjęcie: IRENEUSZ STAJER

Komentarze

Dodaj komentarz