Kominierz to fachowiec
Kominierz to fachowiec


– Jaka jest najczęstsza przyczyna podtruć i zaczadzeń?Roman Ochociński: – W 98 proc. przypadków przyczyną są, jak to określamy, „przeszczelnione” mieszkania i nieprawidłowe podłączenia urządzeń grzewczych do przewodów kominowych. 20 lat temu, jeszcze przed boomem na plastikowe okna, ludzie mieli trzy razy tyle pieców węglowych co dziś, stare junkersy bez czujników, a nie było tylu wypadków co obecnie. Bez specjalnych nawiewników, montowanych w ramach okiennych, wentylacja, przewody dymowe i kominowe nie mają prawa działać. To czysta fizyka: bez napływu świeżego powietrza do mieszkania nie ma mowy o odprowadzeniu z niego zużytego. Ludzie zaś oszczędzając na ogrzewaniu, uszczelniają drzwi i okna, zatykają kratki wentylacyjne, bo im wieje, i nieszczęście gotowe. Myślą o rachunkach, a nie o własnym życiu i zdrowiu.W naszych sklepach można kupić drzwi do łazienki niezgodne z Polską Normą. Według niej powierzchnia obowiązkowej kratki nawiewnej musi mieć 220 cm kw. Regułą są jednak drzwi łazienkowe, w których ten otwór jest kilka razy mniejszy.Tylko w jednym procencie przyczyną nieszczęść są nieszczelne lub niedrożne przewody kominowe bądź kawki. Te znajdujące się pod ochroną ptaki często urządzają sobie gniazda w kominach, zatykając przewody. Na osiedlu w Boguszowicach likwiduję co roku ok. 30 takich gniazd, ale kawki wracają i wiją sobie gniazdo w innym kominie.– Wystarczy więc przestrzec lokatorów czy właścicieli budynków i zwrócić im uwagę na zagrożenia.Tadeusz Kominek: – Niestety, naszych rad się na ogół nie słucha. Nieraz od osób wykształconych słyszymy zarzut, że opowiadamy głupoty, mówiąc o „przeszczelnionym” mieszkaniu, a my naprawdę znamy się na swojej robocie. Mamy potrzebne urządzenia i w każdym mieszkaniu możemy zrobić tzw. bilans powietrzny, który pokaże, w czym tkwi problem.Jeśli junkers przepali powietrze w mieszkaniu, to świeże musi się doń jakoś dostać. Kupując okna, należy zapytać o nawiewniki. Jeśli sprzedawca powie, że nie są potrzebne, to niech nam to da na piśmie.– Czy w przypadku nowego budownictwa sytuacja wygląda lepiej?Roman Ochociński: – 90 proc. powstających budynków jest budowanych niezgodnie z polskimi przepisami. Bywa, że w łazience czy w kotłowni nie ma wentylacji, a przewody kominowe są zbyt wąskie. Konieczne przeróbki kosztują krocie. Ale architekci nie współpracują z kominiarzami, a na pewno o wentylacji wiemy więcej niż oni.Osobny problem to samowolki, np. montowanie w kratkach wentylacyjnych wentylatorów. Zdarza się, że taki wentylator wysysa całe powietrze z mieszkania i potem zaczyna wyciągać spaliny z junkersa. To powód wielu poważnych zatruć.Ustawa nazywana przeciwpożarową reguluje kwestię obowiązkowych czyszczeń kominów – cztery razy w roku przewody dymowe, dwa razy spalinowe, raz wentylacyjne. Z kolei prawo budowlane nakłada na właścicieli i administratorów obowiązek rocznej kontroli przewodów kominowych w każdym budynku. O wymianie pieca też powinien wiedzieć kominiarz, by sprawdzić, czy został właściwie podłączony do komina.– Słyszy się jednak o kominiarzach, którzy biorą pieniądze, potwierdzają kontrolę i nawet nie wychodzą na dach.Roman Ochociński: – Kominiarz nie ma prawa odmówić wejścia na dach. Wina leży po stronie tych, którzy za takie cyganione usługi płacą. Ale takie opinie głoszą często ci, którzy nas nie wpuszczają, bo albo nie mają obowiązkowego wyjścia na dach, albo trzeba by przejść przez pokoje, a tego sobie nie życzą. Krąży też wiele mitów co do sum, które inkasują kominiarze. Całoroczna opieka kominiarska nad jednym budynkiem jednorodzinnym (cztery czyszczenia + kontrola przewodów) kosztuje netto 52 zł (+ 22 proc. VAT). Żaden członek istniejącej od 10 lat Śląskiej Korporacji Kominiarzy Polskich nie ma prawa wziąć za to więcej. Żaden też uczciwy kominiarz nie sprzedaje kalendarzy, jeśli już, rozdajemy je za darmo. Zanotował i zdjęcie: WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz