Na zdjęciu ks. Marek Noras
Na zdjęciu ks. Marek Noras

Fragment z Ewangelii według świętego Marka opisuje nam miłość Pana Jezusa do dzieci. Zatroskani uczniowie chcą, aby Pan Jezus odpoczął. Oberwało się im za to. Sam Jezus oburzył się ich postawą. A wizyta dzieci u Pana Jezusa stała się dla nas przepiękną lekcją. „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” – poucza nas Jezus. Idąc za tą nauką trzeba nam spojrzeć na dzieci. To, co je cechuje to szczerość. Dzieci nie są wyrachowane. Jeżeli kochają to ich miłość nie jest udawana. Dziecko nie potrafi udawać. Uwielbiam wizyty w moim rodzinnym domu, gdzie kiedyś spotykałem się z moją mamą. Dzisiaj mieszka tam moja siostra, jej syn z żoną i dwójka wnuków Jasiu i Ola. Ich obecność w czasie wizyty u siostry jest prawdziwą szkołą miłości, która jest cierpliwa. Jasiu jest wszędzie i to bardzo szybko. Jego młodsza siostra Ola jest tam dwa razy szybciej. Jak nie kochać ich szczerych serduszek. „Mamo kawa dla wujka” – wołają pamiętając, że wujcio uwielbia kawę. I to drugie zdanie – „Mamo słodkie do kawy”. Jakaż kultura i „mała inteligencja” tych maluchów, którzy dosiadają się do stolika, na którym stoi kawa i słodkie. I nie zostawią wujka bez towarzystwa pomagając spałaszować słodki dar stołu. Ileż radości rodzi się w sercu człowieka z ich pomocy i towarzystwa.

Tego właśnie chciał nas nauczyć Jezus, uświadamiając nam, że Ojciec w niebie chce naszego szczerego, pełnego prostoty serca. To, co cechuje dziecko to zaufanie. Podana ręka mamie czy tacie to prośba o prowadzenie właściwą drogą. Gdy dziecko upadnie podnosi się i czasami z płaczem biegnie w objęcia mamy, bo tam mniej boli. Patrząc na dzieci, które jutro mają swoje święto dorosły może się wiele rzeczy nauczyć.

A nasza wiara… „Po prostu usiądę przy panu i zwierzę swój sekret, że ja, ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko” – tak pisał w swoim wierszu nieżyjący już ksiądz Jan Twardowski. Człowiek wierzący, który do Pana Boga mówi każdego dnia Ojcze, musi ufać bezgranicznie. W relacji z Panem Bogiem nie ma udawania, albo kocham, albo nie. Jeżeli chcę, aby moja relacja była właściwa mam Panu Bogu podać rękę i kroczyć razem z nim po ścieżkach mojego życia. Dziecku też czasami droga się nie podoba. Też ma swój pomysł na inną drogę. A rodzic, który wie, że na tej innej drodze może go spotkać coś złego, zawsze będzie chciał swoje dziecko uchronić. Ufając Bożej Opatrzności muszę znać cel mojej wędrówki z Ojcem – to Jego dom. Jeżeli chcę tam dotrzeć muszę mieć ciągłą świadomość, że jestem „Dzieckiem Bożym” bez względu na to ile mam lat. Muszę także mieć świadomość, że nie wszystko jest dla mnie dobre. Tak samo jak z dzieckiem. Ono będzie próbowało, czy rodzic da się wodzić za nos. Mądry rodzic będzie uczył, że nie wszystko jest dla… Będzie uczył, że szacunek i posłuszeństwo jest bardzo istotne w wychowywaniu młodego pokolenia. Kochać i wymagać – to zasada, którą rodzice powinni kierować się przy wychowywaniu dzieci. Tak samo jak Pan Bóg kieruje się nią w kształtowaniu naszej drogi do nieba – kocha i wymaga.

Z okazji jutrzejszego święta składam wszystkim serdecznie życzenia, aby Pan Bóg mógł z nas być dumny, aby rodzice, którzy podejmują trud wychowania młodego pokolenia mogli usłyszeć od otaczających ludzi – „szanowni Państwo możecie być dumni z waszego dziecka”. A w dniu pierwszego czerwca pamiętajmy, że ważny jest nie tylko prezent, ale także wspólnie spędzony czas jako dar. Kochane dzieci Pan Jezus „biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je”. Niech to błogosławieństwo towarzyszy i wam. Na drogach waszej codzienności niech wam towarzyszy Boży Posłaniec, jakim jest Anioł Stróż.

ks. Marek Noras


Święty pomysł

Z pism św. Urszuli Ledóchowskiej

Podaję wam tu rodzaj apostolstwa, które nie domaga się od was ciężkiej pracy, wielkich umartwień i trudów, ale które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo uśmiechu.

Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy. Uśmiech na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem, mówi o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. Uśmiech na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do ciebie, by cię o coś poprosić, o coś zapytać - bo twój uśmiech już z góry obiecuje chętne spełnienie prośby. Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa. Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i wskazuje, że tam na górze bije serce Ojcowskie, które zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką.

Ciężkie dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie prawo uświęcania ludzi przez krzyż. Nam zostawił zadanie pomagać innym w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez rozsiewanie wokoło małych promyków szczęścia i radości. Możemy to czynić często, bardzo często, darząc ludzi uśmiechem miłości i dobroci, tym uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej.

Mieć stały uśmiech na twarzy, zawsze - gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie, w powodzeniu albo gdy wszystko idzie na opak - o to niełatwo! Uśmiech ten świadczy, że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą pogodę duszy, że umiesz zapomnieć o sobie, pragnąc być dla innych promykiem szczęścia.


Ordery dla Świętej

W maju obchodzimy liturgiczne wspomnienie Św. Urszula Ledóchowska. Myślę, że warto przybliżyć sobie życie tej, której władze II Rzeczypospolitej przyznały odznaczenia: Krzyż Niepodległości (1930 r.), Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1927) i Złoty Krzyż Zasługi (1937). Niech stanie się to inspiracją do lepszego poznania życia tej świętej.

Urodziła się 17 kwietnia 1865 roku w Loosdorfie w Austrii. Była jednym z dziewięciorga dzieci Antoniego Augusta Ledóchowskiego, rotmistrza huzarów i szambelana cesarskiego i Józefiny z d. Salis-Zizers. Gdy Julia miała 18 lat, przeniosła się wraz z rodziną do Lipnicy Dolnej. Trzy lata później wstąpiła do krakowskiego klasztoru urszulanek, przyjmując imię Urszula. W 1907, otrzymawszy błogosławieństwo Piusa X wraz z dwiema siostrami wyjechała do Petersburga, by objąć kierownictwo internatu przy polskim gimnazjum. W 1914 roku matkę Urszulę wydalono z Rosji, co spowodowane było wybuchem I wojny światowej. Urszula Ledóchowska udała się do Sztokholmu, następnie do Danii. W Skandynawii kontynuowała pracę pedagogiczną – założyła szkołę dla dziewcząt, ochronkę dla sierot po polskich emigrantach, współpracowała z założonym w Szwajcarii przez Henryka Sienkiewicza Komitetem Pomocy Ofiarom Wojny, starając się uwrażliwić Skandynawów na sprawę niepodległości Polski. Zmarła 29 maja 1939 roku w Rzymie. To, co ją cechowało to miłość do drugiego człowieka oraz miłość do Ojczyzny. Kochając ziemską przygotowywała sobie miejsce w tej niebieskiej.


Biblijny cytat tygodnia

„Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować.”

Flp 3,20-21


Humor duchownych

Pokłóciłem się z farorzem ks. Sylwestrem Antoszem i powiedziałem sobie, że nie będę się do niego odzywał – opowiadał dawny radoszowski wikary. – Ale wieczorem patrzę, otwierają się drzwi, on włazi na kolanach, tłucze głową o podłogę i ryczy: „Przebacz Panie, przebacz ludowi Twemu”. I jak się na takiego gniewać? Po tym człowieku można się było spodziewać tylko niespodzianek.

Komentarze

Dodaj komentarz